Lilka za
chwilę kończy roczek. Nie wiem, kiedy to zleciało. Wydaje mi się, że jeszcze
chwilę temu była niemowlakiem. Czas leci nieubłaganie a ja
czuje się zawieszona w czasoprzestrzeni. Już coraz mniej czasu, a ja dalej nie umiem się zdecydować co dalej.
Z jednej
strony chciałabym wrócić do pracy. Długa przerwa nie wpływa pozytywnie na moje
samopoczucie jako efektywnego pracownika. W czasie urlopu macierzyńskiego nie
są ważne moje kwalifikacje, osiągnięcia i szkolenia, liczy się tylko to jaką jestem
mamą, a teraz, gdy szansa powrotu do pracy, lub jej zmiana jest coraz bardziej
realna myśl, że za miesiąc mogłabym oddać dziecię w obce ręce i powrócić na
łono pracodawcy mnie przytłacza.
Macierzyństwo
dało mi wiele dobrego. Nauczyłam się cierpliwości, zaufania do dzieci i
patrzenia na ich potrzeby. Pozwoliło mi poznać siebie z zupełnie innej strony,
takiej, której sama nie znałam i pewnie bym nie poznała budując ścieżkę
kariery, ale nie jestem pewna, czy moja pasja jest w stanie zapewnić mi
optymalne rozwianie sytuacji. Tak byłoby najlepiej. Praca w domu, robienie tego
co pokochałam mając dziecko blisko siebie, ale czy to wystarczy?
Z jednej
strony to idealne rozwiązanie. Przecież wiele matek rozpoczęło swoje kariery na
własny rachunek właśnie po urlopie macierzyńskim. Zamówień nie mam dużo, ale
nigdy tez nie podejmowałam tego tematu zawodowo, raczej jako pasję, więc może,
gdybym wzięła się za to jak za przyszły kierunek rozwoju zawodowego nie byłoby
tak źle.
Z drugiej
strony ciągnie mnie do zgiełku, zamieszania i podejmowania kluczowych decyzji.
Chciałabym być odpowiedzialna za jakieś zadania, wyjść z domu i pracować.
Szukam
rozwiązania już od kilku miesięcy a im bliżej do godziny „ zero” tym trudniej
zdecydować. Stanęłam nad rozwidleniem i wiem, że od tego jaką decyzję podejmę
zależy moje przyszłe życie, a to mnie mega przytłacza.
Opcja 1
Otwieram swoją
działalność.
Mam na nią kilka pomysłów. Decyzja jest przemyślana i pewna- taki złoty
interes, z którego byłabym w stanie wypracować całkiem przyzwoite zyski, ale
kosztem rodziny i czasu własnego.
Własny sklep wiąże się z
odpowiedzialnością i poświęceniem, a praca na własny rachunek to więcej niż 8h
w biurze, bo tu nie zamknę drzwi po 15 i nie pójdę spokojna do domu. To nierealne. Dla Lili opiekunka na pełny etat,
a ja będę widywała rodzinę późnymi wieczorami.
Opcja 2
Powrót
do pracy na pół etatu.
Tu mam większe
pole do popisu. Wracam na pół etatu a drugie pół mogę poświęcić dla Lili, dla
domu i dla własnej pasji. Mogę dalej tworzyć i jednocześnie cieszyć się dalszym
rozwojem Lili, która na 5h trafiłaby do klubu maluszka. Dodatkowo ta opcja daje
mi szansę zmiany pracy na tą, dla której właśnie kończę studia podyplomowe.
Opcja 3
Zostaje w domu.
Ta opcja jest
najlepsza dla Lili, bo miałaby mamę cały czas przy sobie, a ja mogłabym dalej
tworzyć i ewentualnie założyć sklep internetowy, gdzie wystawiałbym swoje
rzeczy. Zysk z takiej działalności nie byłby zbyt wielki, ale dawałby mi szansę
bycia z Lilą jeszcze przez jakiś czas.
Więcej opcji
nie mam a determinantem do podjęcia decyzji jest nie tylko mój instynkt macierzyński,
który skłania mnie do opcji nr.3 ale też instynkt ekonomisty, który podpowiada,
że najlepsza byłaby opcja 1.
Stoję rozbita
na rozdrożu własnej drogi życiowej nie mając pojęcia w jaką stronę pójść. Mam
już prawie 30 lat. Jestem dorosła, mam dzieci,
męża, dom a nie wiem co dalej zrobić ze swoim życiem. Każda z tych opcji ma plusy i minusy, w
każdej coś tracę kosztem czegoś innego.
Jak wiele
matek staje codziennie przed podobno mymi decyzjami? Ile z nas zastanawia się
co dalej? Wybór wcale nie jest łatwy, bo
nie chodzi tylko o środki finansowe ale też o komfort psychiczny. Moja
mama nie miała takiego dylematu. Po 3 miesiącach po prostu musiała wrócić do
pracy. Czy to było lepsze rozwiązanie. Nie wiem, każda z nas musi dokonać
wyboru samodzielnie a potem z nim żyć.
Z jednej
strony czasy w jakich żyjemy wymuszają na nas dążenie do bycia
perfekcjonistkami w każdym aspekcie z
drugiej strony nie istnieje opcja robienia kariery i wychowania. Trzeba dokonać
wyboru. Niby są kobiety, które twierdzą, że im się udało, ale przecież nie da
się być w dwóch miejscach na raz. Zostajesz w domu i jesteś kurą domową, albo
powierzasz komuś dziecko i ruszasz do pracy. Opcja nr 1 to wykluczenie z życia
zawodowego na rzecz twojego dziecka. Opcja 2 to powrót na łono zawodu i brak
czasu na wychowanie. Nie oszukujmy się, jak spędzasz w pracy 8 h to wpływ na
wychowanie twoich dzieci ma też ten, kto
się nimi zajmuje, gdy ty jesteś poza domem. Dobrze, jak to ktoś o podobnych poglądach,
ale w przedszkolu/ klubie malucha nie mogę sobie wybrać z jaką „ciocią”
zostanie moje dziecko a jakie podejście mi się nie podoba. Bierzesz co dają.
Dla
mnie wybór jest ogromnie trudny, bo nie chodzi przecież tylko o moja decyzję,
ale o świadomość jak znacząco wpłynie ona na naszą rodzinę. Tik tak tik tak, czas pędzi a ja dalej w
rozsypce. Co dalej?