Jestem normalną kobietą, zmienną
czasem humorzasta, ale wesołą i pozytywnie nastawioną do życia. Kocham ludzi i
świat, czerpię z niego pełnymi garściami. Nie przejmuję się niepowodzeniami i
złym słowem, szybko zapominam i łatwo wybaczam.
Jestem też matką, zakochaną w
swoich córkach, które stały się całym moim światem. Żyję codziennością, chodzę
na spacery, uśmiecham się do ludzi.
Ale pod powierzchnią mojej
codzienności, tuż pod skórą czai się potwór. Wychodzi niespodziewanie,
pokazując pazury, którymi mógłby rozszarpać gardło swojej ofiary, wydrapać oczy
i poszarpać na kawałki. Te monstrum- moje drugie ja siedzi głęboko i wychodzi
rzadko, ale gdy już dopadnie swoją ofiarę nie ma przebacz. Nie ważne, czy
ofiara jest świadoma, że wywołała demona siedzącego pod moją skórą, gryzę, nie ważne,
że nie zdawała sobie sprawy z konsekwencji, szarpię, nie ważne, że nie
planowała i tylko tak wyszło, unicestwiam.
Mój potwór narodził się razem z
moją Emi. W momencie porodu zdałam sobie sprawę, że od dziś już nic nie będzie
jak dawniej. Jakbym wypiła magiczną miksturę, jakbym została ugryziona przez
tajemniczego potwora. Narodził się instynkt matki lwicy.
Codziennie chodzę, gotuję
sprzątam, uśmiecham się, ale on ciągle tam jest. Gdy tylko któreś z moich
skarbów zostaje skrzywdzone monstrum wypełza z zakamarków mojej duszy gotowe
gryźć drapać i szarpać na kawałki. Nigdy nie sądziłam, że będę zdolna do takich
zachowań, ale też nigdy wcześniej nie miałam dzieci. Teraz wiem, że to część
mnie, moja natura reagująca na krzywdę moich dzieci. Zanim zdążę się zastanowić mrs. Hyde już przejmuje kontrolę nad moim
ciałem. Walczę, gryzę, bronię – przecież to moje skarby.
Dlaczego się dziwisz? Czy ty nie masz tak
samo.
Krew mnie zalewa, gdy ktoś
zaczyna komentować wygląd, sposób chodzenia czy rozwój moich małych. Mam ochotę
wsadzić mu ten wścibski nos z powrotem w czaszkę, tak by nie mógł więcej wtykać
go w nie swoje sprawy.
O ile inne dzieci nie wywołują
mrs. Hyde, nawet gdy wyrządzą moim szkrabom krzywdę popchnięciem czy uderzeniem
(dalej potrafię spokojnym tonem wytłumaczyć nieporozumienia) o tyle dorośli,
którzy skrzywdzili Emi słowem lub zachowaniem są u mnie na czarnej liście a
mrs. Hyde zawsze się odzywa, gdy tylko o nich pomyśle.
Brzmi strasznie? Straszne wcale
nie jest. Emi wie, że zawsze może na mnie liczyć a ja stanę za nią murem, gdy
dzieje jej się krzywda. Emi wie, że może dorosłym powiedzieć, że nie mają prawa
mówić jej jak ma się zachowywać bo od wychowania są rodzice. Emi wie, że
dorośli nie mają prawa na nią krzyczeć a tym bardziej podnosić na nią rękę. Emi
wie, że gdy ktoś zrobi jej krzywdę mama ją obroni.
Nie wiem, czy wszystkie matki tak
mają, czy tylko ja hoduje pod skórą potwora, ale wiem, że nikomu nie życzę
bliskiego z nim spotkania. O ile sama potrafię szybko wybaczać i zapominać
krzywdę o tyle gdy ta krzywda dotknęła moich dzieci nie zapominam. Nie umiem
wybaczyć.
Jestem gotowa ich bronić zawsze i wszędzie do ostatniej kropli krwi.
Jestem matką, u mnie to normalne.