Byliśmy w Krakowie już kolejny
raz. Rynek znamy, Wawel też a spacer po sukiennicach wydawał się nam mało
atrakcyjny dla naszej gromadki, więc szukaliśmy mocniejszych przygód. Wybór
padł na Zatorland- miejsce dla dzieci i dorosłych, kompleksowy park rozrywki,
który jak głosiły reklamy to wspaniałe miejsce dla rodzin na spędzenie dnia
pełnego wrażeń. Z Krakowa to podróż 40 minutowa więc akurat na tyle, żeby
dzieci nie zaczęły jeszcze marudzić, ale też, żeby nie zdążyły zasnąć.
Dotarliśmy w godzinach południowych. Wejście dla dzieci do 3 lat to jedynie
złotówka, więc tym bardziej chętnie
stanęliśmy w kolejce do kasy. Dla dorosłych cena za zwiedzanie całego kompleksu
to kwota 50 zł za sam park dinozaurów + plac zabaw 30 zł? Dużo? Mało? Dla nas
sporo, ale w końcu raz się jest na wakacjach więc bierzemy bilet na wszystkie
parki.
Zaczynamy od Dinozaurów. Emi zachwycona, ja zdecydowanie mniej, ale nie
jest źle. Dinozaury reagują na fotokomórkę, więc ruszają się i ryczą gdy ktoś przechodzi
obok- w teorii. W praktyce przechodziliśmy po kilka razy machając przed
fotokomórką torebką, żeby zobaczyć co robią. Niektóre tryskały wodą z różnych
części ciała. Sikający T-Rex nas rozbawiła, ale krokodyl „ wymiotający” wodą
zmartwił Emi. Do końca zwiedzania martwiła się, że jest chory. Ogólne wrażenie
całkiem przyzwoite, choć zapewne większe dzieci miałyby więcej frajdy
dowiadując się co nieco na temat życia i sposobu żywienia tych gadów.
Po zobaczeniu wszystkich
dinozaurów ruszyliśmy na plac zabaw. Przejazd samochodzikami i zabawy w piasku
w poszukiwaniu skamielin zajęły nam troszkę czasu, ale spore słońce odstraszyło
nas i od odkrytych trampolin i od odkrytych zjeżdżalni. Postanowiliśmy ruszyć
Dinociuchcią do Parku Bajek.
Ciuchcia miała ograniczoną
pojemność, więc w oczekiwaniu na kolejny transport ruszyliśmy do Parku owadów.
Tu spore zaskoczenie, bo udostępnione były nie tylko wózki dla małych dzieci,
ale też rowerki i hulajnogi dla starszaków. Emi śmigała na rowerze nie wiele
uwagi poświęcając mijanym owadom. Ja poświęciłam troszkę czasu na ich
obejrzenie i byłam ciut rozczarowana. Wiem, że teren jest odkryty, więc
wiernego odbicia insekta w powiększeniu nie doświadczę, ale spodziewałam się
czegoś więcej niż metalowych owadów pomalowanych farbą, niemniej dzwięki jakie wydawały i dodatkowe efekty dzieciom podbały się ogromnie.
Pora ruszyć Dino pociągiem na dalsze
zwiedzanie.
Park Mitologii sobie podarowaliśmy, wiec powiem tylko to co
usłyszałam w Kasie, że zwiedza się go statkiem, my ruszyliśmy wprost w ramiona
Bajek.
Okazało się, że w parku oprócz
bajek są też wodne zwierzęta, więc obok Złotowłosej można spotkać walenia a
razem z księżniczkami dumnie stoi
morświn. Śmieszne? Dziwne? Dla mnie trochę nietypowe, ale na zwierzęta
morskie nie zwracaliśmy większej uwagi skupiając się na bajkach. Postacie z bajek
rozsiane po całym kompleksie, do tego chatki, gdzie można było zobaczyć
fragmenty bajki i usłyszeć ją całą puszczaną z nagrania.
Na terenie było też
lodowisko, gdzie można było sobie pośmigać razem
pingwinkiem do nauki jeżdżenia, ale nasze zmęczenie było już tak duże, że
jedyne na co się porwaliśmy to obejrzenie Parku do końca, powrót na przełaj
między linami zabezpieczającymi i szybki powrót do samochodu. Dziewczynki
posnęły niemal natychmiast a my nie mieliśmy siły na nic więcej.
Dzień mega męczący, ale dla
szkrabów atrakcyjny a ja, no cóż zrobiłabym ten park ciut lepiej, ale i tak
było fajnie J