W tym roku wszystko na wariackich
papierach. Na początku miałam w planach zrobić dziadkom magnesy na lodówkę ze
zdjęciami dzieci, albo fotokalendarz, ale szkoła i egzaminy pochłonęły mnie
zupełnie. Nie zdążyłam zamówić. Pomysłów brak, aż tu mąż wymyślił, że upieczemy
wielki piernik w kształcie serca wpakujemy to w celafon i już –prezent idealny.
Pierwsze ciasto na pierniczki
dostaliśmy od sąsiadki- jej pierniczki idealne, co może się nie udać?
Wszystko. Ciasto wyszło za
rzadkie i nie dało się z niego nic wykroić. D. wypiekł ten placek, ale nie
dawała się do niczego, więc zaczęłam szukać przepisu na wyrabiane ciasto, żeby
było zwarte i można było wykrawać foremki. Wybrałam się do sklepu po foremki i
coś do rozprowadzania lukru. W sklepie tylko małe foremki, więc zmieniliśmy
pomysł, na paczuszkę małych kolorowych pierniczków.
Ciasto wyszło fajne więc i
kształty dało się ładnie wycinać. Emi pomagała tacie w wycinaniu chwila w
piekarniku i gotowe
Dziś zaczęłyśmy ozdabianie
Zrobiłam lukier. Podzieliłam na
porcje i dodałam barwnik spożywczy. Tym sposobem uzyskałyśmy piękny kolorowy
lukier.
Emi chciała sama ozdabiać. Zabawy i podjadania było przy tym co niemiara, a i efekt
całkiem przyzwoity.
Jak wam się podoba?
Teraz tylko poczekać aż lukier
stężeje, zapakować w celafon i prezenty gotowe :D
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz