piątek, 19 czerwca 2015

Jak skutecznie i bezboleśnie popełnić samobójstwo.


Miliony problemów, brak zrozumienia otoczenia i ta cisza wokół. Myśli korowody drapiące w tył głowy, a może to dzisiaj? Dziś jest dobry dzień by popełnić samobójstwo.

Masz dość siebie, swojego życia i świata wokół. Masz dość niezrozumienia i braku akceptacji. Masz dość swojego życia?

Oto prosty sposób jak w ciągu jednego dnia  popełnić samobójstwo tak by nikt po nas nie cierpiał.

Krok 1

Ustal datę.

Data to bardzo ważny aspekt. Ustal datę swojej śmierci. Ten dzień powinien być wyjątkowy i ważny dla Ciebie. W końcu to ostatni dzień Twojego życia. Wybrałeś/aś? Pora na przygotowanie.

Krok 2 Przygotowanie muzyki

Kup płytę z muzyką. Nie wiem czego słuchasz, ale dobra muzyka to podstawa. Piosenki zbyt melancholijne odpadają, bo zapuszczając się w głąb nostalgii niczego nie osiągniesz. Piosenki zbyt wesołe też odpadają, bo nie słucha się „ jesteś szalona” na własnym pogrzebie. Muzyka musi Cię wyciszyć i zrelaksować. Relaks to najważniejsza rzecz jakiej będziesz potrzebować.

Krok 3 Świece

Świece dają odpowiedni nastrój i wenę na zmiany. Mogą być świetnym początkiem i końcem. Kilka świec, zgaszone światło muzyka i możemy zaczynać.

Śmierć świadomości.

Oczyść umysł. Wsłuchaj się w muzykę i pozostań tak dłuższą chwilę. Przypomnij sobie wszystkie swoje problemy. Spisz je na kartce jak wolisz, albo pozostaw w swojej głowie. Już? A teraz pomyśl, jak wyglądałoby Twoje życie, gdyby te problemy rozwiązać. Ja byłoby szczęśliwe i jak wiele można jeszcze osiągnąć. Pomyśl na spokojnie jak można te problemy rozwiązać. Wyobraź sobie, ze to nie Twoje problemy a ktoś pyta Cię o poradę. Masz już kilka pomysłów? Pomyśl o ludziach dla których Twoje życie ma znaczenie i o tych, których jeszcze nie znasz a dla których będziesz całym światem. Masz to? Teraz pomyśl o tych, którzy Cię zranili, przez których miewasz myśli samobójcze, przez których śmierć kołacze Ci się w głowie. Jesteś? Teraz wszystkich tych, którzy Cię skrzywdzili skonfrontuj z tymi, którzy Cię kochają. Niech dialogi same popłyną. Może krzywda była nieumyślna, może nie umieją inaczej bo sami są skrzywdzeni, może chcieli Cie pogrążyć a Ty im na to pozwalasz? Pomyśl, kto decyduje o Twoim życiu? Ty czy inni? Został ktoś jeszcze z tych którzy mają Cię gdzieś? To dobrze. Ty też miej tych ludzi gdzieś. Pokaż im siłę. Pokaż im, że nie tak łatwo jest kogoś pokonać. Pokaż im, że wiesz na ile Cię stać. Poczuj jak przepełnia Cię miłość, tych z dzisiaj i tych z jutra. Jak oni umacniają Twoją wiarę w siebie. Jak wiele mogą Ci dać i jak wiele Ty możesz jeszcze im zaoferować. Zmieniasz się. Już nigdy nic, nie będzie takie samo.

Wyobraź sobie swoje problemy- niech staną się przedmiotami. Brak akceptacji-, niezrozumienie, brak miłości, odrzucenie- niech wszystko stanie się przedmiotami, konkretnymi tylko dla Ciebie. Masz to? Teraz wyobraź sobie, że wszystkie te rzeczy wrzucasz do skrzyni, wielkiej starej i zniszczonej. Weź tą skrzynię. Ciężka ?  Zanieś ją do lasu, na cmentarz, nad morze albo w góry, gdzie tylko chcesz. Udaj się tam, gdzie czujesz się bezpiecznie. A teraz kop. Kop z całych sił. Wylewaj żal tym kopaniem, wylewaj nim złość i frustrację, kop, aż zabraknie Ci sił. Głęboki dół. Wrzuć tam skrzynię z problemami i zakop. Wiem, że Ty też wiesz, że niektóre wyjdą na wierzch, choćbyśmy je zakopali i kilometr pod ziemią, ale ty masz już wsparcie tych, którzy otoczyli Cię miłością. Nie zapominaj o tym.

Teraz wstań. Weź swoje zdjęcie ( jak spisałeś listę problemów to ją też weź) i je spal. Całe, bez oglądania się za siebie. Spójrz jak tusz rozpuszcza się na twarzy i ubraniu. Ciebie już nie ma. Właśnie popełniłeś bezbolesne samobójstwo. Czysty umysł, nowe ja. Dziś był ostatni dzień Twojego starego życia i pierwszy dzień twojego nowego życia. Jesteś inną osobą. Jesteś Silny i wspaniały i to nie dlatego, że ja tak mówię, ale dlatego, że znalazłeś w sobie odwagę, by dalej stawić czoło codzienności. Zapamiętaj tą datę. Niech co roku przypomina Ci, że można się podnieść nawet z popiołów. Celebruj ten dzień, w końcu to data Twojej śmierci. Zrób to jak chcesz. Chwilą ciszy, imprezą albo listem do samego siebie za rok.

Teraz pomyśl, czy poza zmianą sił w twojej głowie zmieniło się coś jeszcze? To dobrze. Weź telefon i dzwoń. Oni pomogą Ci w utrzymaniu tego stanu, gdyby kiedykolwiek jeszcze zabrakło Ci wiary w siebie.
116 123 – Telefon zaufania dla osób dorosłych w kryzysie emocjonalnym

22 425 98 48 – Telefoniczna pierwsza pomoc psychologiczna

116 111 – Telefon zaufania dla dzieci i młodzieży

801 120 002 – Ogólnopolski telefon dla ofiar przemocy w rodzinie „Niebieska Linia”

800 112 800 – „Telefon Nadziei” dla kobiet w ciąży i matek w trudnej sytuacji życiowej


Wiesz, ja w Ciebie wierze. Dlaczego? Bo nie ma słabych ludzi są tylko za mało kochani a ja chcę być jedną z tych osób, które pokochają Cię w przyszłości, którym zmienisz świat. Dasz radę? Jak? Naprawdę nie wiem jak, ale przecież to możliwe. Może kiedyś pomożesz mi na ulicy, może poznamy się w Internecie, może na jakiejś wycieczce. Przecież życie trochę trwa, wiec mamy szanse się spotkać  a Ty masz szanse zmienić moje życie, albo kogoś podobnego do mnie. Ja cholernie w Ciebie wierze i wiem, że Twoje życie ma sens. Wiem, że warto przeczekać te chwile, gdy nic już nie ma sensu. Wiem, ze gdy bywa już tak źle, że gorzej być nie może, gdy czujesz, ze jesteś na dnie musi być lepiej. Skąd to wiem? Bo sama przez to przeszłam. Ja też byłam jak ty, ja też miałam dość, ja też widziałam już tylko drugą stronę i mnie też ktoś pomógł. Teraz jest takim światełkiem w tunelu, gdy zwężają mi się horyzonty,  a ja mogę być takim światełkiem dla Ciebie. Zawsze możesz do mnie napisać. Zawsze możesz mi o sobie opowiedzieć- ja chcę Cię posłuchać, ale przede wszystkim zawsze możesz zadzwonić. Oni też na Ciebie czekają. 

czwartek, 18 czerwca 2015

Klaps to nie bicie.


Kampanie na temat bicia dzieci trwają już od jakiegoś czasu. Czasami są bardzo wstrząsające, czasami wywołują refleksję, ale wszystkie mają na celu przekonać Polaków, że bicie to nie jest sposób na wychowanie.

Niby tak, ale przecież my Polacy wiemy wszystko lepiej. Wiemy lepiej niż lekarz co dolega naszym dzieciom, lepiej niż nauczycielka jak zachowują się w szkole i lepiej niż psycholodzy jak mamy je wychować. Jak oni mogą mówić nam co możemy a co nie w trakcie naszej opieki nad dzieckiem. W końcu jak zachowuje się „ niegrzecznie” to musimy je sprowadzić do poziomu. Gdyby nie dyscyplina to wyrosły by na małych nieszanujących nikogo terrorystów, którzy za nic mają sobie innych ludzi i ich uczucia. Nas przecież lali a jesteśmy cudownymi ludźmi, bez kompleksów z szacunkiem do każdego i takie właśnie wartości przez klapsa chcemy przekazać naszym dzieciom. W końcu klaps to nie bicie przecież a kampania tyczy się jakichś patologicznych rodzin, gdzie pijany ojciec leje dzieci na oślep.

Prawda jest taka, ze tego typu kampanie są skierowane właśnie do nas. Do normalnych rodziców dla których klaps to nie bicie, dla których strzelenie po  „ łapkach”, żeby w końcu się nauczyło, że nie wolno to standard. Bicie to bicie i nie ważne, czy sporadyczny klaps dla zasady, czy codzienne lanie, oba zachowania są naganne i powinniśmy się ich wstydzić.

Ja nie jestem święta, bo mi tez czasem puszczają nerwy, ale dla mnie bicie to nieumiejętność reakcji na zachowanie dziecka. Gdy nie wiem, co powinnam zrobić w danej sytuacji często myślę o klapsie. Dzięki Bogu w porę potrafię się wyhamować, choć dla mnie ta lekcja też nie jest prosta. O wiele prościej jest wlać w tyłek bez tłumaczenia i potem mieć pewność, że dziecko nie powtórzy zachowania. Pytanie tylko czemu już tego nie zrobi? Bo zrozumiało, że to co robi jest złe, bo żałuje, bo jest mu przykro? Nie, bo zwyczajnie się nas boi. Boi się bicia. Nie wyciąga z tego żadnych wniosków i niczego się nie uczy poza tym, że są rzeczy o których nie warto mówić rodzicom, żeby potem nie dostać lania. Dziecko boi się naszej reakcji a tym samym przestaje być otwarte, bo nigdy nie wie, jakie zachowanie może się skończyć klapsem. Taka lekcja dla dziecka skłania je do agresji, bo skoro ja dostaje od silniejszego, to mogę robić to samo dla słabszego. Dzieci to wnikliwi obserwatorzy i szybko uczą się nie tylko tego co mówimy, ale też tego co robimy. Prawo siły niestety nic nie wnosi do wychowania poza strachem i kombinowaniem.

Ja osobiście znam takie przypadki, gdzie już małe dzieci ostro kłamią by uniknąć lania a ja chciałabym, by moje dzieci nie bały się powiedzieć mi o wszystkim co dotyczy ich życia, nawet gdy to nie będzie dla mnie miłe. Oczekuję zaufania a ciężko się je buduje na fundamentach ze strachu, bo jak ufać komuś, kto nas krzywdzi?

Dziś wychodzę z pokoju, odwracam się lub głośno oddycham, zabieram Lilkę od Emi ale nie biję. Nie chcę by moje dzieci się mnie bały. Nie chcę, by czuły, że akceptuję je tylko jak są grzeczne. Chcę by przy mnie zawsze mogły być w pełni sobą, z głupotkami, własnymi mądrościami i własnym zdaniem.
Nie wierzę, że wyrosną na osoby, które niczego nie szanują, bo już dziś widzę, że rozmowa wiele zmieniła w zachowaniu Emi. Czasami pewne rzeczy powtarzam po kilkanaście, kilkadziesiąt razy. Tłumaczę i tłumaczę, ale wiem, że zmiana zachowania wyniknie nie ze strachu a ze zrozumienia.

Pamiętam jak byłam dzieckiem i sama dostawałam lanie. Wiele z tych „lekcji” zapamiętałam, jako straszne poczucie niesprawiedliwości i fakt, że rodzice nie zawsze mają racje. Wiele z tych rzeczy, za które dostałam robiłam nadal tylko bardziej się kryłam. Bicie mnie nauczyło, że są rzeczy o których rodzicom nie należy mówić i tym sposobem już w dzieciństwie miałam bardzo wiele tajemnic a co za tym idzie rodzice wcale mnie nie znali. Poprawa relacji i ponowne zaufanie przyszło jak wyjechałam na studia, niemniej prawda jest taka, że poczucie krzywdy zostało.

Dziś podobny tylko powierzchowny kontakt rodzic- dziecko mogę obserwować w całkiem bliskim otoczeniu. Ja przepełniona miłością do dzieci widzę doskonale, ze nawet przytulanie do rodzica jest „sztywne”, a dziecko ma problem z wyrażaniem swoich uczuć, bo boi się reakcji rodzica.

Nie pozwalamy dzieciom na złość i „histerie”. Nie pozwalamy na własne zdanie, Ne tłumaczymy a potem oczekujemy, że wyrosną nam samodzielne i asertywne osoby umiejące podejmować własne zdanie.

Klaps to bicie. Tego nie da się usprawiedliwić. Bo jak? Dlaczego większy ma prawo bić mniejszego. W imię czego? Spotkałam się z sytuacją, gdzie rodzic bił malutkie dziecko, żeby zrozumiało, ze piekarnik jest gorący a ze schodów można spaść. Szkoda, że do klapsa nie dodał wyjaśnienia, bo jedyne co zrozumiał bobas to, że zbliżanie się do piekarnika czy schodów oznacza bicie.

My uczymy dzieci jak wygląda życie i to od nas zależy, czy te białe kartki jakie dostaliśmy od natury zapasane będą miłością i zrozumieniem dla innych czy agresją i argumentami pięści.


czwartek, 11 czerwca 2015

Kampania Mamy i Taty


Ostatnio o tym spocie reklamowym jest naprawdę głośno. Memy zasypują cały Internet a ich treść dotyczy zawsze tego samego: braku czasu na dziecko.

Kampania miała na celu pokazać, że odkładanie macierzyństwa na później grozi brakiem dzieci. Autorzy twierdzą, że szczególnie dotyczy to kobiet biorących antykoncepcję hormonalną i szczerze nie wiem, czy dlatego, że biorą czy dlatego, że ich zdaniem może ona wywołać bezpłodność.

Na spocie kobieta (jak dla mnie 35-38 lat) w dużym nowoczesnym domu mówi o tym co osiągnęła używając słowa zdążyłam. Po czym informuje nas, że nie zdążyła mieć dzieci.

Szczerze nie znam się na hormonach, nie znam się na kampaniach społecznych, ale wiem jedno, wmawiając kobietom, że ich jedynym celem egzystencjalnym jest rozmnażanie się, bo cóż Ci z satysfakcjonującej pracy, domu i wakacji, skoro nie masz dziecka, nie osiągnie się żadnego skutku. Ja osobiście byłam ciut zażenowana tą reklamą i pierwsza moja myśl, gdzie ona pracuje, że ma taką chatę :P a druga, czemu ta kobita gada o dzieciach i nie ma partnera? Do dzieci trzeba dwojga zawsze. Niestety nie da się w pojedynkę.

 Sam przekaz jak dla mnie wyrwany z realiów i osadzony w fikcyjnym kraju- może równoległym do naszego- w którym, kobiety w okolicy 40 mogą mieć swój dom i mieszkanie i wyjazdy za granicę i jedyną ich bolączką jest brak dzieci. Niestety w tym równoległym świecie nie ma ani In vitro, ani adopcją, bo w końcu skoro dziecko to ma być krew z naszej krwi i kość z kości nie inaczej. Z dzieckiem też niestety nie można podróżować, więc jak miała wybór dziecko czy wyjazdy wybierała wakacje, a teraz ból.

Niestety w naszym świecie takich kobiet jest mało ( tak dobrze zarabiających of kors J), natomiast większość odkładających to Ci, co na dom dopiero zbierają i to nie taki z kampanii a zwykły w bloku, dwa pokoje i kuchnia no i kredyt na 35 lat, który trzeba spłacić za śmieciową umowę. Często decyzja o odłożeniu macierzyństwa dotyczy problemów ekonomicznych a nie chęci robienia kariery.

Kobiety są wciśnięte w potwornie trudną rolę, gdzie wszystko co robią musi być na wysokim poziomie, a tym samym wszystko co robią musi być dobre. Dobra matka, pracownik, pani domu…. Czasami decyzja o dziecku czy jego braku to właśnie takie szukanie dobrego czasu na wejście w kolejną rolę, a sprawy się tak mają, że ten czas nigdy nie nadchodzi. Inna rzecz, że część kobiet zwyczajnie nie chce mieć dzieci, nie znalazło jeszcze odpowiedniego partnera, nie czuje jeszcze instynktu. Czy takie kobiety też powinny żyć od dziś w poczuciu winy, bo za kilka lat to one tak mogą stać w oknie jakiegoś domu? Dla mnie mocno naciągana historia, z niejasnym przekazem i brakiem logicznych argumentów na poparcie tez w wysnutych w spocie.

Wiem, że ta kampania wywołała nie małe zamieszanie, ale wydaje mi się, że nie taki efekt chcieli osiągnąć autorzy tego spotu. Dla mnie naprawdę słaby i choć mam już dwójkę cudownych pociech a w przyszłości ( o zgrozo, będę po 30) planuję kolejne, to już powinnam liczyć sobie jajeczka i może dla wszelkiego urodzić jeszcze jedno zawczasu, żeby potem nie mieć do siebie żalu? No nic my tu gadu gadu a dzieci się same nie zrobią, więc kobiety dla czystego sumienia, nie ważne gdzie, z kim i jak żyjecie, robimy potomków a potem? Jakoś to będzie grunt, że płakać nie będziesz z powodu braku dzieci a np. dlatego, że nie masz je za co nakarmić, albo do szkoły posłać.

Zastanawiam się czemu nikt nie wziął pod uwagę tych statystyk, które mówią, że za granicą polki rodzą chętnie, tylko w kraju odkładają decyzję na potem i jaka jest tego przyczyna. Może zamiast bezsensownych spotów i kampanii wystarczy stworzyć nam odpowiednie warunki na posiadanie dzieci? Może zamiast do kobiet spot powinien być skierowany do pracodawcy, żeby kobiet po macierzyńskim nie zwalniał, żeby zrobił przyzakładowy żłobek, żeby kobieta mogła szybciej wrócić do pracy po porodzie. Może warto zrobić kampanię o tym, że z badań wynika, że matki są najbardziej efektywnymi pracownikami, którzy nie tylko robią swoją pracę szybciej i dokładniej, ale też są lojalne bo zależy im na dobrej pracy, żeby wychować dzieci.

Może taka kampania powinna być skierowana do rządzących, że karta dużej rodziny, z której można skorzystać tylko z części atrakcji dostępnych w mieście jest słabym argumentem mobilizującym ludzi do zakładania rodzin. Może warto wspomnieć, że jak ma się kredyty i raty 1000 zł + opłaty za wynajmowany dom to raczej karta dużej rodzinki ze zniżką  na basen, na który i tak nie ma się czasu podejmując kolejny etat to nie jest dobre rozwiązanie. Może warto skłonić ich do spojrzenia na rodzinę jak na dobra dodanego a nie na pasożyty, z których trzeba wydusić ostatni grosz z podatku.

Problem jest, ale szukanie go tam gdzie go nie ma i udawanie, że nie ma go tam gdzie jest, to naprawdę kiepski argument do tworzenia i promowania kampanii na rzecz macierzyństwa.

poniedziałek, 1 czerwca 2015

Tablica sensoryczna



Jak wiecie z natury swej jestem dość kreatywna, więc wolę zrobić dzieciom zabawki sama niż kupować kolejne święcące plastikowe twory. Odkąd na świecie pojawiła się Lili nie tylko mam mniej czasu na wszystko, ale też korzystam z zasobów robionych wcześniej na potrzeby Emi, więc nowe wpisy na temat kreatywnych zabawek nie pojawiały się za często. To wcale nie oznacza, że takie zabawki nie powstawały. Dziś pokażę Wam nasz pomysł na zabawkę, która nie tylko daje wiele radości, ale też ćwiczy namulane zdolności moich pociech. Tablica sensoryczna to deska na która przymocowaliśmy (gwoli ścisłości to D. mocował) różne przedmioty, które mają dzieciom pomagać rozwijać małą motorykę i koordynację ruchową.
















Zabayw co niemiara a przy tym ćwiczenia paluszków. Dla nas bomba :)