czwartek, 27 lutego 2014

Tydzień trzeci- przytulanie ma znaczenie

W tym tygodniu oprócz ogólnego podkreślenia jak ważne jest okazywanie sobie wzajemnie miłości (przytulanie, całowanie) pokażę, kiedy dla Em szczególnie ważne jest poczucie bliskości i przytulanie.


Przytulanie ma znaczenie, gdy Em chce pokazać, jak bardzo kogoś kocha.- uczy się wyrażać miłość

Em okazuje miłość na trzy sposoby:

  • Przytulanie 



  • Całowanie




  • Cacanie


Tymi trzema gestami Em okazuje miłość wszystkim członkom rodziny, w tym samej sobie poprzez całowanie lustra :), ale też maskotkom i innym przedmiotom, które lubi.

Przytulanie ma znaczenie, gdy Em jest przestraszona- czuje się bezpieczna


 Gdy wystraszy się kogoś na ulicy czy w sklepie, jedynym miejscem gdzie czuje się bezpiecznie są ramiona mamy lub taty. W takiej sytuacji nie schodzi z rak dopóki niepożądana osoba jest w polu widzenia. Branie na ręce i przytulanie daje jej poczucie bezpieczeństwa i stabilności.

Przytulanie ma znaczenie, gdy Em jest chora lub źle śpi- utulona ponownie zasypia


Jedynym sposobem na ponowne ukołysanie marudnej Em do spania jest przytulanie przy jednoczesnym głaskaniu po pleckach J

Przytulanie ma znaczenie gdy Em coś boli- tylko tak się uspokaja.


Jedynym znanym nam uspokajaczem po upadku, stłuczeniu czy bólu zębów są ręce mamy. Zapłakanego maluszka tulam aż się uspokoi.

Przytulanie ma znaczenie po kłótni- Em czuje się kochana


Gdy nie chcę dać Em czegoś, co ona koniecznie chce często wpada w mini histerię. Stoi, lub kładzie się w miejscu i płacze- to czas próby. Mama musi dzielnie przetrzymać ten czas, pytając co troszkę czy Em się już uspokoiła. Gdy Em mówi „już”, to znak, że trzeba się przytulić i pojednać. Czasem mówię, że mi przykro, ale nie może tego czy tamtego, czasami tez ją przepraszam jak sama się za mocno zdenerwuję. Ten czas przytulenia po sprzeczce daje jej poczucie, że bez względu na sytuację, moja miłość jest stała i niezmienna.



Przytulanie ma znaczenie na każdym etapie rozwoju maluszka od urodzenia do starości- ja dalej lubię się przytulać ;)

poniedziałek, 24 lutego 2014

Żono- zilla czyli rachunek sumienia ciężarówki

Mój mąż zaczął na mnie narzekać publicznie, co skłoniło mnie do refleksji na temat zmiany charakteru i zachowania kobiety w ciąży. Dowiedziałam się, że w ciąży jestem nieznośna, marudna i opryskliwa.

Postanowiłam „ stanąć w prawdzie” i popatrzeć na siebie z boku, by móc ocenić czy jego narzekania maja w sobie trochę z prawdy. Specjalnie dla Ciebie D. też publicznie zrobię mały rachunek sumienia.


Jestem nerwowa, opryskliwa

Zacznę od tego, że z natury swej jestem cholerykiem, więc ciąża mogła uwypuklić moje i tak zazwyczaj porywcze zachowanie, ale na pewno nie sprawiła, że stałam się bardziej nerwowa. Od urodzenia Em stałam się mega spokojna jak na mój temperament ( przecież wiesz) i w wielu sytuacjach sama się hamuję, ze względu na dziecko, więc nerwowość była ze mną zawsze nie tylko w ciąży. Fakt, gdy proszę kup chleb albo nie zapomnij kupić pampersów, a ty wracasz do domu i mówisz: „Zapomniałem ale spoko potem podjadę.” to zaczyna mnie krew zalewać, bo ja pół dnia na ten chleb czekałam, ale szklanki w Ciebie nie lecą, jest tylko złość, bo znowu zapomniałeś.

Jestem nieznośna.

Jestem nieznośna, bo boli mnie krzyż od noszenia bobasków i proszę wieczorem o masaż czy dlatego, że od kilku miesięcy proszę, żebyś pomagał mi w domu? Jestem nieznośna bo raz czy dwa miałam zachciankę na Pawełka i wkurzyłam się, bo przez tydzień o nim zapominałeś? Jestem nieznośna bo proszę, żebyś odkurzał i wycierał kurze z górnych szafek czy dlatego, że nie chodzę już sama po zakupy bo nie dam rady wnieść ich na górę?
Jestem marudna

Jestem marudna to fakt. Tu masz 100% racji. Od urodzenia Em z wesołej studentki zamieniłam się w narzekającą babę, ale warto zadać sobie pytanie czemu? Czy narzekam na nasz dom? Nie. Na nasze dzieci? Nie. Na twoją pracę? Nie. Na swoją? Nie. A na co? Narzekam na brak czas dla nas, na to, że nie ma bliskości, że się od siebie oddalamy a ty nie próbujesz by było inaczej. Narzekam na brak chwil we dwoje, bez telewizora i dzieci, bez znajomych tylko ja i ty. Narzekam na brak czułości, na brak pocałunków i tulenia w ciemności, na brak rozmów o niczym, na brak romantycznych gestów i słów. Brakuje mi nas sprzed ślubu i na to zawsze będę narzekać.

To nie ciąża popsuła nasze relacje i jej brak ich nie naprawi, to my musimy zacząć o siebie walczyć jakby od tego zależało nasze życie. I nie możemy zapominać, że podstawą naszej rodziny nie jest Em i Lil . One są skutkiem naszej miłości a filarami jesteśmy my.

Mam nadzieję, że to coś zmieni

Twoja zła  żona.

czwartek, 20 lutego 2014

Tydzień drugi- poczytaj mi, mamo.

Ja uwielbiam książki. Kocham się nimi zaczytywać i tak od początku ciąży marzyłam, żeby mieć córeczkę, a w dodatku kochającą książki tak mocno jak ja. Córcia jest więc teraz pozostało zaszczepić jej miłość do książek. Zaczęłyśmy już jak Em miała kilka miesięcy. Pozwalałam jej dotykać, poznawać fakturę papieru, oglądać obrazki i Em zakochała się do tego stopnia, że teraz czyta, ale sama. Nie mam szans poczytać jej ja. Gdy tylko biorę książkę do ręki ona mi ją zabiera, pokazuje poszczególne- wybrane obrazki i mówi coś intonując. Dodam, że normalnie komunikuje się bardzo świadomie i wyraźnie, ale „czytając” ma swój świat i swoje słowa.

W związku z faktem, że Em nie pozwala sobie czytać, nasz tydzień drugi przekształciłyśmy na poczytam Ci mamo.



Do standardowego czytania przez Em swoim językiem dodałyśmy zabawę w pokazywanie co jest na obrazku. Em pokazywała, ja nazywałam a ona próbowała powtórzyć.




Ostatnia zabawa to pokaż gdzie jest… ? Em uwielbia kotki i misie więc ich szukałyśmy w książeczce. 


króliczek to też kotek ;)



Potem wpadłam na pomysł szukania i nazywania zwierzątek z puzzli, które Em dostała na urodzinki.




Dla rozwijania mowy i pamięci wymyśliłam zabawę w wierszyki. Zabawa polegała na tym, że Em oglądała książeczkę z wierszykami o zoo a mama mówiła wierszyk, który był przy obrazku.


Mam nadzieję, że moje starania nie pójdą na marne i zamiłowanie do książek będzie towarzyszyć Em już zawsze :)


poniedziałek, 17 lutego 2014

Kolorowe kąpiele

Em uwielbia wodę pod każdą postacią. Kocha kąpiele, potrafi siedzieć w wannie godzinami, nawet w zimnej wodzie aby tylko miała ciekawie zorganizowaną kąpiel. Nie lubi nudy i rutyny w wannę, więc wymyślam jej różne kąpielowe zabawy. Czasami jest to tylko puszczanie baniek wodnych, czy zabawa z sitkiem, gdzie ma za zadanie powyławiać muszelki, ale gdy mam więcej czasu i chęci kąpiele stają się małymi bodźcami do rozwijania zmysłów córki.

                Zabawy ze zmysłami podkradłam od Projekt człowiek, która farbowała wodę w butelkach tutaj . Pomyślałam, że mi też przydadzą się barwniki spożywcze i mimo, że Em jest troszkę młodsza to zabawa w kolory powinna się jej spodobać. Rozrobiłam trzy podstawowe kolory w butelkach po wodzie i zabawa na kilka kąpieli gotowa.


Wlewam kolor bazowy.Woda farbuje a Em jest uradowana i zaskoczona








Po półgodzinnej kąpieli w takiej wodzie dolewam troszkę ciepłej i dodaję drugi kolor. Mała odkrywa, że kolory się mieszają a my mamy wiele radości z jej zabawy. Dla zwiększenia efektu dodaję też kulki hydrożelowe, które zajmują ją na dłuższy czas.





W ten sposób możemy bawić się na wiele wariantów:
Czerwono- fioletowa kąpiel
Żółto-pomarańczowa
Niebiesko –zielona
Żółto- zielona
Czerwono- pomarańczowa itd.









Po skończonym doświadczeniu szybka kąpiel w czystej wodzie i dzieć zadowolony

Dodam, że barwniki nie zafarbowały wanny, ani żadnej zabawki kąpielowej. Po kąpieli wystarczy przepłukać dokładnie zabawki kąpielowe i gotowe. Barwniki nie uczulają i nie są w żaden sposób toksyczne.

czwartek, 13 lutego 2014

Tydzień 1- Kolorowe kredki


W tym tygodniu zadanie polegało na kreatywnym podejściu do tematu kolorowe kredki.

W pierwszej koncepcji pomyślałam, że Em jest na tyle duża żeby malować kredkami więc w projekcie pokażemy jak stworzyłyśmy walentynkową laurkę dla taty. Zaopatrzyłyśmy się w duży brystol 2 komplety kredek (jedne jumbo, drugie normalne), robocze bodziaki i zabrałyśmy się do dzieła.





 (Malarka wyszła poza ramy brystolu, ale na szczęście kredki są łatwo zmywalne więc obyło się bez ofiar :)




Laurka wyszła skromna a mama średnio zadowolona więc rozszerzyłyśmy pomysł i  dodałyśmy do niej kolorowe ale farbki ( farbki do malowania palcami). Tu niezbędny okazał się Pepkowy fartuszek, który uchronił bodziaki przed wyrzuceniem ;)







Laurka prześliczna kolorowa- tak jak i Em więc pora na mycie.


Em tak spodobało się malowanie, że do kąpieli zgarnęłyśmy kredki do malowania w wodzie i kontynuowałyśmy laurkę (ta tylko w postaci cyfrowej).





Mama nie byłaby sobą gdyby nie dodała czegoś od siebie i tak zakończyłyśmy dzień kolorową kąpielą. Em zachwycona a nasz dzień z kolorowymi kredkami przerodził się dzień pełen kolorów. 


Więcej na temat kolorowych kąpieli tutaj :)