Mogłabym skłamać, że za oknem
mglisty, deszczowy poranek, więc stąd mój melancholijny nastrój. Mogłabym
wymyślić, że to przez stres, albo nadmiar obowiązków, ale prawda jest taka, że
bywa, że zaczynam bez powodu. Czy Wam też się zdarza płakać bez powodu? Mam
dobrego męża, cudowne dzieci, dom i wiele perspektyw, a ja patrzę w lustro z wyrazem niezadowolenia.
Analizuję swój dzień i wytykam sobie, co mogłam zrobić więcej, jak mogłam go
spędzić lepiej i czego nie zdążyłam. Największym krytykiem jestem sama dla
siebie. Ciągle mi się wydaje, że muszę coś komuś udowodnić, szukam pochwał,
garnę się do komplementów. Może w dzieciństwie miałam ich mało, może wymagano
ode mnie dużo, a może nie mam wewnętrznej motywacji? Moje życie to spełnianie
oczekiwań, ale prawda jest taka, że jedyne oczekiwania jakie mam w życiu to te,
jakie sama sobie wymyślam. Wmawiam sobie, że to inni oczekują ode mnie, np. mąż
wypranych koszul, a dzieci gorącego dwudaniowego obiadu lecz przychodzą takie
dni jak dziś, gdy dociera do mnie, że oni nie oczekują ode mnie niczego, poza
bycia sobą. Przytłoczona,
zdezorientowana gubię się, bo jak mam oceniać swoją wartość, całe życie uczona,
że to czyny czynią człowieka. Jak mam w wieku 30 lat sobie odpuścić? Jak mam
nauczyć się cieszyć życiem, bez własnych ograniczeń? Jak w końcu uwierzyć, że
ludzie mogą mnie kochać za to kim jestem, a nie za to co robie?
Dziś dotarło do mnie, że moje
dzieci kochają mnie za to, że jestem i jaka jestem. Moje dzieci kochają mnie
bez obiadu i w brudnych ubraniach, moje dzieci kochają mnie z kilkoma
kilogramami nadwagi, ba one nawet kochają mnie bez makijażu i jeszcze z
nieumytymi zębami rano. Kochają mnie gdy jestem zła i chora, kiedy jestem
wesoła i gdy akurat mnie nie ma. Niczego nie oczekują w zamian, tylko dają mi morze
miłości.
Moje dzieci. Przez ta krótką
chwilę, jaką są ze mną nauczyły mnie więcej niż sama nauczyłam się przez
dotychczasowe życie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz