Jaki to stary i oklepany sposób.
Nie raz i nie dwa słyszałam, jak kobiety ( tak my moje drogie) manipulują
facetami wmawiając im ciąże, wmawiając im ojcostwo, lub planując dziecko gdy
przestaje się układać.
Kiedyś śluby ze względu na dziecko
to był chleb powszedni. Normą była tak szybka organizacja wesela, by ludzie na
wsi nie zorientowali się, że tu o dziecko chodzi. Często gęsto, delikwent był
ciągnięty do ołtarza przez pannę jednak nie ciężarną. Po kilku miesiącach, albo
już serio w ciąży była, albo nie, ale ślubu nie odwrócisz…
Dziś do ołtarza ciągnie coraz
mniej kobiet i choć to nie popyt na biel w tym kierunku wśród płci pięknej się
zmniejszył , a raczej chęci płci przeciwnej. Dziś dziecko bez ślubu, to już nie
jest ani wstyd, ani powód do wytykania palcami, więc i presja na ołtarz jakby
mniejsza. Facet może zwyczajnie opuścić kobietę w ciąży i jedyna konsekwencja jego
decyzji to comiesięczny uszczerbek na pensji w postaci alimentów.
Niemniej stosunek kobiet do zatrzymania partnera przy sobie ze względu na
dziecko wcale się nie zmniejszył. W dzisiejszych czasach, kobiety w bardziej
wyrafinowany sposób próbują stworzyć relację w oparciu o dziecko.
W Internecie kwitnie handel
ciążowym moczem, testami z pozytywnym wynikiem i podrobionymi usg, gdyby
delikwent był dociekliwy i nie uwierzył na słowo. Nie mam pojęcia, co takie
kobiety mówią później, niemniej tego typu rzeczy naprawdę się zdarzają.
Często słyszę też, że receptą na
poprawę relacji w związku jest dziecko. Kobiety starają się o kolejne, lub
pierwsze w momencie, gdy przestaje się im układać z partnerem. Czy taki sposób
może być skuteczny?
Przy tego typu manipulacjach, często pojawia
się szantaż emocjonalny typu „ bo usunę”, lub „ nigdy nie poznasz swojego
dziecka”.
Czy naprawdę kłamstwo i
manipulacja mogą ułatwić stworzenie związku?
Dla mnie dziecko to taki mały buldożer, który wcale nie spaja, a
rozwala nawet silną relację. Cały urok relacji z partnerem, gdy pojawia się
dziecko polega na tym, bo potem z tych gruzów wznieść coś, co będzie trwalsze
niż na początku.
Płacz, brak chwili dla siebie i
niedospanie raczej nie umacniają relacji, gdy jest ona słaba, bo brakuje czasu
na budowanie więzi. Dziecko może wzmocnić tylko silną relację, gdy partnerzy szczerze
się kochają a gdy pojawia się kłamstwo czy to jest miłość?
Wiem, że w życiu bywa trudno. Ja
piszę w domu, przed własnym komputerem z poczuciem bezpieczeństwa, więc nie
wiem jak czują się kobiety, które stają przed trudnymi wyborami, niemniej znam
wiele kobiet, które dla dzieci zdecydowały się obniżyć swój status materialny i
odejść od faceta, który okazał się dupkiem, więc trudno mi zrozumieć jak można wykorzystywać dziecko do tworzenia rodziny tam
gdzie jej nie ma.
Skoro facet nie chce być z tobą,
to czy dziecko sprawi, że Cię pokocha? Szczerze w to wątpię. Jedyne co da się
osiągnąć to przedłużenie pseudo związku i większy ból dla dziecka. Nie pojmę
kobiet, które wykorzystują dzieci do własnych celów, a w życiu nie kierują się
ich dobrem a własną wygodą.
Największa krzywda dzieje się
dzieciom i one cierpią najbardziej. Taki związek trwa tyle, by dziecko samo
zaczęło rozumieć i wtedy zaczyna się koszmar. Dalsza manipulacja, wmawianie, że
tata/ mama Cię/ Nas nie kocha, utrudnianie kontaktów i rozładowanie frustracji
i wzajemnej wrogości na dziecku. Potem taki mały człowiek wkracza w dorosły
świat poraniony i nie umiejący inaczej niż właśnie manipulować, oszukiwać i
kłamać dla własnych korzyści. A gdy kiedyś życzliwy powie mu o tym, że mama
straszyła tatę aborcją, albo, że go/ ją wywiezie od ojca, to jaki będzie mieć
stosunek do mamy. A co gdy taka manipulacja wyjdzie na jaw wcześniej? Jak ma
się poczuć partner takiej osoby, gdy
okaże się, że został oszukany?
Dziecko to nie przedmiot, którym
można kupczyć, w imię poprawy relacji.
Jak można żyć związku i próbować go naprawić, ze świadomością, że nie
jest się uczciwym z drugim człowiekiem? Czy naprawdę tak można pojmować miłość?
Czy to nie jest czysty egoizm, gdy nie bacząc na uczucia innych tak
manipulujemy informacją, by nam było dobrze?
Dla mnie niewytłumaczalne. Ja nigdy nie pojmę jak
można przedłożyć własne pragnienie bycia z kimś nad uczciwość i dobro dzieci.
Nie chodzi tylko o sytuację, wygody ale ogólnie o sposób życia. Wiem, że w
pojedynkę nie jest łatwo, ale czy naprawdę tworzenie relacji na dziecko jest
dobrym rozwiązaniem?
Czy takie związki są w stanie
przetrwać próbę czasu? Czy taka relacja może być udana? Czy tam gdzie nie ma
miłości pomiędzy partnerami mogą wychować się szczęśliwe dzieci? Czy nie lepiej
poszukać kogoś, kto szczerze nas pokocha i z nim mieć dzieci?
Ślub na dziecko, rozwód, samotne
macierzyństwo i żal do drugiej osoby, czy taką miłość chcemy pokazać naszym
dzieciom.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz