piątek, 14 sierpnia 2015

Wakacje bez dzieci

Z roku na rok prawdopodobieństwo, że uciekniemy gdzieś bez dzieci maleje, nie tylko ze względu na fakt, że dzieci są coraz większe, więc i pokusa pokazania im świata większa, ale też dlatego, że ciężko się rozstać na tak długo.

W tym roku podjęliśmy próbę i wybraliśmy się na weekend do Berlina. Wycieczka zorganizowana z przewodnikiem, więc ciężej się wycofać i tak chcąc nie chcąc wyruszyliśmy. Pierwsza noc to poczucie wolności, wielka radość, że uda mi się wyspać, odsapnąć od dnia codziennego, zobaczyć troszkę świata i naładować baterie na kolejne miesiące. Pierwszy dzień to intensywny odpoczynek na tropikalnej wyspie. Oczywiście pierwsza myśl, to taka, że szkoda, że dzieci nie ma z nami, bo na pewno by się świetnie bawiły i obietnica, że wrócimy tam z nimi. Sama atrakcja naprawdę ciekawa nie tylko dla maluszków, ale jak dla mnie tropikalny klimat jest za duży jak na dłuższy pobyt. Jeden dzień w zupełności nam wystarczył i nie wyobrażam sobie pozostanie pod tą kopułą na noc w hotelu. Ogólnie pomysł jak najbardziej trafiony, klimat miejsca całkiem sympatyczny, sporo ciekawych miejsc do zwiedzania i odpoczynku. Tropikalna wyspa to idealne miejsce na jednodniowy odpoczynek i poczucie się jak na wyspach bali J







Kolejne dni nie były już takie relaksujące, nie tylko ze względu na fakt, że w planie mieliśmy intensywne zwiedzanie, ale przede wszystkim dlatego, że wyparowała ze mnie cała ułuda wolności i zaczęła się ogromna tęsknota za moimi skarbami.

Berlin mnie nie zachwycił kompletnie. Nie wiem, czy to wina tęsknoty, czy wrażenia, ale czułam się zamknięta w PRL-owskim mieście, do którego cywilizacja dociera powoli, a smutek i szarość budynków z czasu Komunizmu przepełniał mnie smutkiem i poczuciem jakiegoś wewnętrznego niesmaku i braku estetyki ( poza bramą Brandenburską of course). 


 Zachwycił mnie za to Poczdam o rzut beretu od Berlina prześliczne miasto, z naprawdę ciekawą historią i cudownym kompleksem pałacowym. Nie tylko pałac i ogrody jest wart wybrania się na wycieczkę ale okoliczne domy mieszkalne, z zachwycającą architekturą .



 Drezno to kolejne miejsce do którego chciałabym wrócić z dziećmi. Miasto urzekło mnie w całości i nie tylko cudowną starówką i barokowymi budowlami, ale klimatem i niezwykłymi widokami.




W każdym miejscu myślałam o tym, że chciałabym tu wrócić z dziewczynkami. Tęsknota dawała mi się we znaki niemiłosiernie. Dodatkowo denerwowało mnie, że D. potrafił się zrelaksować i nie tęsknił, a przynajmniej nie okazywał tego, że tęskni tak mocno jak ja. Powrót do Wrocławia to był już cios poniżej pasa. Telefon do domu i prośba Emi, żebym wracała i wzięła ją na ręce powaliła mnie na ziemię. Zbierałam się nie mogąc powstrzymać łez. Mimo, że Wrocław będzie zaraz po Krakowie moim ulubionym miastem to brak dzieci, zły humor i temperatury dały się nam ostro we znaki, więc chodziliśmy jak tykające baby. Myślę, że doskonale widać na zdjęciach w jakich byliśmy humorach a ja jedyne o czym myślałam, to żeby wyjechać z Wrocławia jak najszybciej, bo wtedy wcześniej dotrę do domu.




Przyjechałam w środku nocy, a mimo to obie obudziły się gdy przyszłam zobaczyć je śpiące i skończyło się na nocnych rozmowach i tuleniu. 

Mieliśmy w planach tygodniowy wyjazd do Chorwacji i Czarnogóry we wrześniu, ale wiem, że ja bez dzieci już się nigdzie nie wybieram. Dla mnie ten wyjazd pokazał, że nie mając dzieci obok siebie nie tylko nie umiem się zrelaksować ale też stresuję się jeszcze bardziej. Jeden dzień gdy skarby nocują u babci to ładowanie akumulatorków, kilka dni to zwyczajna męka. Dla mnie wypad bez dzieci na wakacje to jak wyjazd bez serca, niby jesteś, niby zwiedzasz a myślami jesteś przy tych, których kochasz najmocniej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz