wtorek, 10 marca 2015

Książki są ważne





Zachęcamy dzieci do czytania książek, przecież tak mało Polaków sięga po tą formę relaksu. Statystyki są nieubłagane, Polacy nie czytają książek.


Nasze dzieci są inne. Chcemy, by poznawały świat, więc podsuwamy im pod nos coraz to nowsze i bardziej kolorowe pozycje, żeby tylko przyswoiły sobie taką formę poznawania świata (sto razy lepszą zresztą niż TV). Dla mnie bomba. Kocham książki, uwielbiam je czytać a gdy nie mogę do jakiejś zajrzeć przez miesiąc to mnie nosi. Uwielbiam formę pisaną, możliwość osobistego tworzenia postaci, własnego wyobrażenia czasu, miejsca i co najważniejsze tego zżycia się z głównym bohaterem.


Książki w porównaniu do telewizji, może w pierwszym starciu wyglądają blado, no bo jak mają wypaść biało czarne kartki na tle kolorowego pudełka, ale po chwili nasza wyobraźnia wiedzie prym nad ukształtowanym nam przez telewizję obrazem. We własnej wyobraźni bohaterowie, są nam jakby bliżsi, miejsca akcji są nacechowane naszymi osobistymi doświadczeniami. Dumamy z postacią, śmiejemy się z nią i płaczemy. W tym starciu bez dwóch zdań wygrywają książki.


Książki pomagają nam też rozwijać się intelektualnie. Zdania złożone, nowe słowa miejsca i sytuacje nie raz wymuszają na czytelniku doszlifowanie wiedzy, by właściwie odebrać pokazany w książce obraz. Nikt nas do tego nie zmusi, niemniej, to daje możliwość poszerzania swojej wiedzy. Książki to samo dobro, ale czy wszystkie?

Książka to nie tylko słowa i moc wyobraźni. Książki tak jak telewizja kształtują ludzi, zmieniają ich światopogląd poszerzają wiedzę i uczą.

Młodzi ludzie tak bardzo podatni na wpływy z zewnątrz, kształtowani przez środowisko w jakim wyrastają powinni mieć odpowiednio dobrane pozycje literackie tak, by ich światopogląd opierał się na istotnych wartościach moralnych a język stawał się bardzo bogaty.


O ile u małych dzieci dobór książek jest zawsze przemyślany i dokładny (przecież nie da się przeczytać 2-latkowi oryginalnej baśni Andersena), o tyle już dzieci starsze moją więcej do powiedzenia co i w jakiej formie będą czytać. My dorośli się na to godzimy, przecież, nie ważne co, ważne że czyta.


Ogromnie ważne jest nie tylko to, ze nasze dzieci czytają, ale też to co czytają. Ostatnio spotkałam się z listą propozycji zmiany kanonu lektur w szkole i jestem mocno zszokowana. Nie chodzi o to, że wypadły polskie jak dla mnie istotne pozycje, mówiące co nieco o naszych dziejach (bo są grube, nudne i napisane prehistorycznym językiem) na rzecz literatury fantasy i fikcji, ani o to, że te książki nijak się mają do naszej polskości, ale że te pozycje nie kształtują młodego człowieka na wrażliwego intelektualistę.


Nie raz trafiłam na książkę, gdzie bohater był tylko na papierze. Nawet moja bujna wyobraźnia nie była w stanie podnieść go z kartki, bo był zbyt 2 wymiarowy. Taki czarno- biały a przecież w życiu nie ma czegoś tak prostego.


Fenomen ostatnich bestsellerów w formie książek zadziwia, bo wiele z nich dla mnie to strata papieru. Sztuczne, naciągane miejsca, papierowe postacie, czytam i zwyczajnie się nudzę. Przewidywalna fabuła i naciągane dialogi tak, że w połowie książki znasz już jej zakończenie. Znacie to?

 A potem, bam! ekranizacja i tłumy idą do kin- w końcu film na podstawie bestsellera.

Czy współczesny czytelnik ceni sobie prostą książkę z niezbyt wyszukanym słownictwem i oklepaną fabułą jako alternatywę dla telewizora?


Wiem, wiem, ktoś zaraz krzyknie, że jak zachęcimy ich do czytania czymkolwiek to potem sięgną do ambitnej literatury. Znam wielu czytelników, którzy nie wyszli poza ramy Harlequina, absolutnie nie chodzi mi o to, że to źle, ale o to, że wielu z nas utożsamia się z bohaterami naszych pozycji literackich, a więc pragnie odwzorować część treści w życiu codziennym. Co to oznacza? Jak przeczytam Coelho (dla mnie np. Alchemik) to przez długi czas zastanawiałam się, co dla mnie w życiu jest ważne, zwracałam uwagę na codzienne czynności i czerpałam z nich radość, cieszyłam się życiem. 

Gdy czytamy książki o głębszym przesłaniu, one zmieniają nam obraz postrzegania rzeczywistości. Część twierdzeń autora odbieramy jako własne przemyślenia, przeżywamy i zadumy nad książką. To daje nam szanse weryfikowania własnych poglądów a nawet ich zmiany, wiec dobór książki ma tu ogromne znaczenie.

Uważam, że nieprawdą jest, że lektury zniechęcają do czytania. Miłość do książek rodzi się znacznie wcześniej niż w szkole. Jak ktoś pokocha czytanie, to „Krzyżacy” go nie zniechęcą, a jak ktoś nie ma tego nawyku to nawet 1000 stron najciekawszego Tolkiena to będzie granica nie do przeskoczenia i tu też pojawią się streszczenia i oglądanie zamiast czytania.

Ja zakochałam się w „Potopie”. Serio. Czytałam z zapartym tchem. Te niesamowite zwroty akcji, wielowątkowość i złożone postacie. Trzeba było przeczytać kilka rozdziałów, żeby wrócić do urwanej historii jednego bohatera- wciągające jak diabli. Pochłonęłam w kilka dni i nie mogłam uwierzyć, jak koleżanki i koledzy narzekali na nudę i niezliczoną ilość stron. Dla mnie to była świetna historia. Więc o co chodzi tak naprawdę?

Pasję do czytania rozbudzamy w dzieciach w domu. Gdy zmuszamy je do czytania nie traktując tego jako formę relaksu, oderwania od rzeczywistości czy zwyczajnie miłego spędzania czasu, to jak dziecko ma się poczuć zachęcone do czytania?

Znam mamy, które szantażują dzieci:

- Jak nie przeczytasz….

Przekupują:

- Za 30 minut czytania masz 30 minut gry na komputerze

Albo zmuszają:

- Od dziś codziennie czytasz 30 stron a ja Cię z tego odpytam.

Jak można pokochać coś co jest przymusem? Jak można chcieć samodzielnie zmuszać się do kary, a właśnie tak jest przedstawiona książka. Czytanie to nie kara, to nagroda.

Czytanie to rozbudzanie pasji, poznawanie świata, rozwijanie wyobraźni, wzbogacanie języka, poprawianie pamięci i jeszcze wiele, wiele innych plusów, o których mogłabym pisać godzinami.

Czytajcie z dziećmi, pokażcie im, że to o wiele fajniejsze niż telewizor, czytajcie im na dobranoc, a gdy nauczą się już same niech wam czytają. Czytajcie oddzielnie i komentujcie, opowiadajcie im jak wy rozumiecie dany fragment, całą książkę. Gdy dojdziecie do lektur odnoście je do teraźniejszości. Pytajcie, jak zachowałyby się wasze dzieci w podobnej sytuacji. 

Kupujcie im książki dobrane do wieku i pasji. Poruszające ich problemy. Pomóżcie im pokochać czytanie swoją postawą, a okaże się, ze nawet „ Krzyżacy” to ciekawa historia, która nie tylko nie zniechęci wasze dzieci do czytania, ale może zafascynuje je do zgłębiania wiedzy na temat tej epoki. 

Czytanie to inwestycja na przyszłość, a przecież każdy z nas wie, że warto inwestować w dzieci.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz