Zachęcamy dzieci do
czytania książek, przecież tak mało Polaków sięga po tą formę relaksu.
Statystyki są nieubłagane, Polacy nie czytają książek.
Nasze dzieci są inne.
Chcemy, by poznawały świat, więc podsuwamy im pod nos coraz to nowsze i
bardziej kolorowe pozycje, żeby tylko przyswoiły sobie taką formę poznawania
świata (sto razy lepszą zresztą niż TV). Dla mnie bomba. Kocham książki,
uwielbiam je czytać a gdy nie mogę do jakiejś zajrzeć przez miesiąc to mnie
nosi. Uwielbiam formę pisaną, możliwość osobistego tworzenia postaci, własnego
wyobrażenia czasu, miejsca i co najważniejsze tego zżycia się z głównym
bohaterem.
Książki w porównaniu
do telewizji, może w pierwszym starciu wyglądają blado, no bo jak mają wypaść
biało czarne kartki na tle kolorowego pudełka, ale po chwili nasza wyobraźnia
wiedzie prym nad ukształtowanym nam przez telewizję obrazem. We własnej
wyobraźni bohaterowie, są nam jakby bliżsi, miejsca akcji są nacechowane
naszymi osobistymi doświadczeniami. Dumamy z postacią, śmiejemy się z nią i
płaczemy. W tym starciu bez dwóch zdań wygrywają książki.
Książki pomagają nam
też rozwijać się intelektualnie. Zdania złożone, nowe słowa miejsca i sytuacje
nie raz wymuszają na czytelniku doszlifowanie wiedzy, by właściwie odebrać
pokazany w książce obraz. Nikt nas do tego nie zmusi, niemniej, to daje
możliwość poszerzania swojej wiedzy. Książki to samo dobro, ale czy wszystkie?
Książka to nie tylko
słowa i moc wyobraźni. Książki tak jak telewizja kształtują ludzi, zmieniają
ich światopogląd poszerzają wiedzę i uczą.
Młodzi ludzie tak
bardzo podatni na wpływy z zewnątrz, kształtowani przez środowisko w jakim
wyrastają powinni mieć odpowiednio dobrane pozycje literackie tak, by ich
światopogląd opierał się na istotnych wartościach moralnych a język stawał się
bardzo bogaty.
O ile u małych dzieci
dobór książek jest zawsze przemyślany i dokładny (przecież nie da się
przeczytać 2-latkowi oryginalnej baśni Andersena), o tyle już dzieci starsze
moją więcej do powiedzenia co i w jakiej formie będą czytać. My dorośli się na
to godzimy, przecież, nie ważne co, ważne że czyta.
Ogromnie ważne jest
nie tylko to, ze nasze dzieci czytają, ale też to co czytają. Ostatnio
spotkałam się z listą propozycji zmiany kanonu lektur w szkole i jestem mocno
zszokowana. Nie chodzi o to, że wypadły polskie jak dla mnie istotne pozycje,
mówiące co nieco o naszych dziejach (bo są grube, nudne i napisane prehistorycznym
językiem) na rzecz literatury fantasy i fikcji, ani o to, że te książki nijak
się mają do naszej polskości, ale że te pozycje nie kształtują młodego
człowieka na wrażliwego intelektualistę.
Nie raz trafiłam na
książkę, gdzie bohater był tylko na papierze. Nawet moja bujna wyobraźnia nie
była w stanie podnieść go z kartki, bo był zbyt 2 wymiarowy. Taki czarno- biały
a przecież w życiu nie ma czegoś tak prostego.
Fenomen ostatnich
bestsellerów w formie książek zadziwia, bo wiele z nich dla mnie to strata
papieru. Sztuczne, naciągane miejsca, papierowe postacie, czytam i zwyczajnie
się nudzę. Przewidywalna fabuła i naciągane dialogi tak, że w połowie książki
znasz już jej zakończenie. Znacie to?
A potem, bam!
ekranizacja i tłumy idą do kin- w końcu film na podstawie bestsellera.
Czy współczesny
czytelnik ceni sobie prostą książkę z niezbyt wyszukanym słownictwem i oklepaną
fabułą jako alternatywę dla telewizora?
Wiem, wiem, ktoś
zaraz krzyknie, że jak zachęcimy ich do czytania czymkolwiek to potem sięgną do
ambitnej literatury. Znam wielu czytelników, którzy nie wyszli poza ramy
Harlequina, absolutnie nie chodzi mi o to, że to źle, ale o to, że wielu z nas
utożsamia się z bohaterami naszych pozycji literackich, a więc pragnie
odwzorować część treści w życiu codziennym. Co to oznacza? Jak przeczytam
Coelho (dla mnie np. Alchemik) to przez długi czas zastanawiałam się, co dla
mnie w życiu jest ważne, zwracałam uwagę na codzienne czynności i czerpałam z
nich radość, cieszyłam się życiem.
Gdy czytamy książki o
głębszym przesłaniu, one zmieniają nam obraz postrzegania rzeczywistości. Część
twierdzeń autora odbieramy jako własne przemyślenia, przeżywamy i zadumy nad książką.
To daje nam szanse weryfikowania własnych poglądów a nawet ich zmiany, wiec
dobór książki ma tu ogromne znaczenie.
Uważam, że nieprawdą
jest, że lektury zniechęcają do czytania. Miłość do książek rodzi się znacznie
wcześniej niż w szkole. Jak ktoś pokocha czytanie, to „Krzyżacy” go nie
zniechęcą, a jak ktoś nie ma tego nawyku to nawet 1000 stron najciekawszego
Tolkiena to będzie granica nie do przeskoczenia i tu też pojawią się
streszczenia i oglądanie zamiast czytania.
Ja zakochałam się w
„Potopie”. Serio. Czytałam z zapartym tchem. Te niesamowite zwroty akcji,
wielowątkowość i złożone postacie. Trzeba było przeczytać kilka rozdziałów,
żeby wrócić do urwanej historii jednego bohatera- wciągające jak diabli.
Pochłonęłam w kilka dni i nie mogłam uwierzyć, jak koleżanki i koledzy
narzekali na nudę i niezliczoną ilość stron. Dla mnie to była świetna historia.
Więc o co chodzi tak naprawdę?
Pasję do czytania
rozbudzamy w dzieciach w domu. Gdy zmuszamy je do czytania nie traktując tego
jako formę relaksu, oderwania od rzeczywistości czy zwyczajnie miłego spędzania
czasu, to jak dziecko ma się poczuć zachęcone do czytania?
Znam mamy, które
szantażują dzieci:
- Jak nie
przeczytasz….
Przekupują:
- Za 30 minut
czytania masz 30 minut gry na komputerze
Albo zmuszają:
- Od dziś codziennie
czytasz 30 stron a ja Cię z tego odpytam.
Jak można pokochać
coś co jest przymusem? Jak można chcieć samodzielnie zmuszać się do kary, a
właśnie tak jest przedstawiona książka. Czytanie to nie kara, to nagroda.
Czytanie to
rozbudzanie pasji, poznawanie świata, rozwijanie wyobraźni, wzbogacanie języka,
poprawianie pamięci i jeszcze wiele, wiele innych plusów, o których mogłabym
pisać godzinami.
Czytajcie z dziećmi,
pokażcie im, że to o wiele fajniejsze niż telewizor, czytajcie im na dobranoc,
a gdy nauczą się już same niech wam czytają. Czytajcie oddzielnie i
komentujcie, opowiadajcie im jak wy rozumiecie dany fragment, całą książkę. Gdy
dojdziecie do lektur odnoście je do teraźniejszości. Pytajcie, jak zachowałyby
się wasze dzieci w podobnej sytuacji.
Kupujcie im książki dobrane do wieku i pasji. Poruszające ich problemy. Pomóżcie im pokochać czytanie swoją postawą, a okaże się, ze nawet „ Krzyżacy” to ciekawa historia, która nie tylko nie zniechęci wasze dzieci do czytania, ale może zafascynuje je do zgłębiania wiedzy na temat tej epoki.
Czytanie to inwestycja na przyszłość, a przecież każdy z nas wie, że warto inwestować w dzieci.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz