Wiem, że ze mnie słaby bloger. Wejścia na moją stronę mieszczą się w kategorii bloga niszowego, a liczba lubisiów na facebooku nijak się ma do liczby odsłon bloga. Wielu polubiających przychodzi tylko na konkursy, choć nie mam im tego za złe- lubię się dzielić swoją twórczością. Mój blog nie robi furory, nie mamy cudownych stalówek ani gotowych rozwiązań na bycie super mamą więc po co?
Po 1.Żal
Mój blog powstał, bo nie mam się komu pożalić, gdy przychodzi kryzys. Nikogo nie interesuje jak ciężko jest być mamą- wszyscy oczekują radości i zachwytu nad własnym maleństwem. Bliscy i rodzina nie chcą lub nie widzą, że może być naprawdę ciężko. Na początku dzielnie znosiłam wszystko dusząc w sobie, potem próbowałam rozmawiać z mężem, ale nie był w stanie powiedzieć mi to co chciałabym usłyszeć. Każdy stwierdzał, że przesadzam, że dam rade, że jeszcze tylko...... Wtedy wpadłam na pomysł prowadzenia bloga. Mogę napisać tu co mnie boli, jak jest mi ciężko i smutno. Jak macierzyństwo z jednej strony daje mi ogrom radości a z drugiej stawia bariery, z którymi nie umiem sobie poradzić. Wypisanie się to tak jak wykrzyczenie swoich problemów. Wiem, że niektórzy uważają, że mogłabym np. prowadzić pamiętnik, ale do pamiętnika nikt nie zajrzy a na bloga mimo, że niewielu zawsze znajdzie się dobra duszyczka, która wyczuje moment i da mi powera na kolejne dni. Kobiety- pocieszycielki, wspaniałe duszyczki dzięki którym daję radę. Nie raz już wzruszałam się nad Waszą bezinteresowną pomocą i wsparciem. Nie znam Was, pewnie nigdy nie spotkam ale chcę wam powiedzieć, że stałyście się mi bliższe niż przyjaciółki.
Po 2. Chęć pochwalenia się
Siedzenie na urlopie macierzyńskim, gdy kończy się jeden a okazuje się, że za chwilę zniknę na drugim uwstecznia. Mam ten komfort, że po studiach podjęłam pracę w przedsiębiorstwie mamy więc żaden pracodawca nie zarzucił mi niczego i swobodnie mogłam cieszyć się wychowaniem córci. Praca spedytora- możliwość pracy w domu- bajka- do czasu. Firma wycofała się ze spedycji, u mnie pojawiła się druga ciąża więc perspektywa powrotu znikła jak bańka mydlana. Siedzenie w domu z dzieckiem to cudowne doświadczenie, ale niestety niezbyt rozwijające a perspektywa spędzenia kolejnego roku w domu była przytłaczająca. Jestem typem człowieka, który kocha pracę- nie ważne w jakim wydaniu, więc zaczęłam się nudzić. Zanim pojawiła się Em rozwijałam pasję do decupagu ale w bloku nie byłam w stanie jej realizować- za dużo farb, klejów i brak warunków, bo pokoje małe i mogłabym tworzyć tylko w kuchni. Zaczęłam szyć. Pierwsze sztuki nie były cudowne, ale były moje. Cieszyłam się jak dziecko mogąc zwęzić sobie spodnie, czy uszyć coś dla Emi. Z czasem ta pasja zaczęła się rozwijać coraz bardziej, ja zaczęłam szyć coraz bardziej złożone rzeczy i chciała się pochwalić. Szukałam kogoś, kto oceni moje prace obiektywnie, bo bliscy nie zawsze byli ze mną do końca szczerzy więc taka strona dała mi możliwość pokazania tego co tworzę, aby inni mogli powiedzieć, czy to co robię jest dobre. Poza tym, że mogę pokazać swoje pasje pokazuje też moje zabawy z Em. Opieka nad moimi córeczkami to obecnie moja praca, więc chcę ją wykonywać jak najlepiej. Dlatego też pokazuje nasze zabawy, aby może kogoś zainspirować ale przede wszystkim aby pokazać sobie i innym, że wychowanie dzieci to nie tylko “siedzenie w domu” i nic nie robienie, to ciężka harówa, która mam nadzieję w przyszłości zaowocuje.
Po 3. Potrzeba gadania
Ten kto mnie zna wie, że z natury jestem typem gaduły. Mówię dużo i mam wyrobiony światopogląd na pewne sprawy, więc blog daje mi możliwość wypowiedzenia się w ważnych dla mnie kwestiach kiedy chcę i w jakiej formie chcę. Możliwość wyrzucenia z siebie swoich przemyśleń nie tylko sprawia, że czuję się lepiej ale daje mi możliwość powrotu po jakimś czasie do tego posta i spokojne przemyślenia.
Po 4. Chęć pomocy
Pomoc innym to dla mnie nieodłączny element życia. Wychowywał mnie babcia, dla której pomoc innym była czymś normalnym i ja nie potrafię inaczej. Blogsfera to miejsce, gdzie mamy chętnie pomagają innym, gdzie dzielenie się radą czy pomocą nie jest czymś nadzwyczajnym i ja chciałam należeć do takiej społeczności. W życiu codziennym nie zawsze zauważamy potrzebujących, szczególnie gdy większość dnia spędza się w domu a na blogu jest mnóstwo osób, które szukają pomocy- nie tylko materialnej, ale znacznie częściej wsparcia i dobrego słowa. Poza taką, świetną pomocą jest polecanie produktów. Świeżo upieczona mam nie zawsze wie co trzeba a co kompletnie jest zbędne przy dziecku więc podczytując kilka blogów parentingowych może dowiedzieć się co sprawdziło się u innych mam. Ja sama mam kilka takich blogów, u których polecane produkty znakomicie sprawdziły się u mnie.
Po 5. Znajomości
Prowadzenie bloga pochłania czas i energię ale daje też sporo możliwości poznania nowych i ciekawych ludzi. Jak pisałam na początku ja mam kilka takich duszyczek, które zawsze mnie wesprą w trudnych dniach. Sama też staram się być taką duszyczką i wspierać inne mamy. Dobre słowo naprawdę znaczy wiele dla załamanej mamy. Poznaję tu wspaniałe mamy, które mnie inspirują i umacniają w dalszej wierze w siebie i w swoje możliwości
Kochani- dziękuje, że jesteście ze mną
Piszę z podobnych powodów :). Cieszę się, że ktoś czyta moje teksty, ale i sama mam wewnętrzną radość z pisania. I tak być powinno :). Pisz dalej, jeśli sprawia ci to satysfakcję.
OdpowiedzUsuń