poniedziałek, 11 maja 2015

Co dalej?


Lilka za chwilę kończy roczek. Nie wiem, kiedy to zleciało. Wydaje mi się, że jeszcze chwilę temu była niemowlakiem. Czas leci nieubłaganie a ja czuje się zawieszona w czasoprzestrzeni. Już coraz mniej czasu, a ja dalej nie umiem się zdecydować co dalej.

Z jednej strony chciałabym wrócić do pracy. Długa przerwa nie wpływa pozytywnie na moje samopoczucie jako efektywnego pracownika. W czasie urlopu macierzyńskiego nie są ważne moje kwalifikacje, osiągnięcia i szkolenia, liczy się tylko to jaką jestem mamą, a teraz, gdy szansa powrotu do pracy, lub jej zmiana jest coraz bardziej realna myśl, że za miesiąc mogłabym oddać dziecię w obce ręce i powrócić na łono pracodawcy mnie przytłacza.

Macierzyństwo dało mi wiele dobrego. Nauczyłam się cierpliwości, zaufania do dzieci i patrzenia na ich potrzeby. Pozwoliło mi poznać siebie z zupełnie innej strony, takiej, której sama nie znałam i pewnie bym nie poznała budując ścieżkę kariery, ale nie jestem pewna, czy moja pasja jest w stanie zapewnić mi optymalne rozwianie sytuacji. Tak byłoby najlepiej. Praca w domu, robienie tego co pokochałam mając dziecko blisko siebie, ale czy to wystarczy?

Z jednej strony to idealne rozwiązanie. Przecież wiele matek rozpoczęło swoje kariery na własny rachunek właśnie po urlopie macierzyńskim. Zamówień nie mam dużo, ale nigdy tez nie podejmowałam tego tematu zawodowo, raczej jako pasję, więc może, gdybym wzięła się za to jak za przyszły kierunek rozwoju zawodowego nie byłoby tak źle.

Z drugiej strony ciągnie mnie do zgiełku, zamieszania i podejmowania kluczowych decyzji. Chciałabym być odpowiedzialna za jakieś zadania, wyjść z domu i pracować.

Szukam rozwiązania już od kilku miesięcy a im bliżej do godziny „ zero” tym trudniej zdecydować. Stanęłam nad rozwidleniem i wiem, że od tego jaką decyzję podejmę zależy moje przyszłe życie, a to mnie mega przytłacza.

Opcja 1

Otwieram swoją działalność.

Mam na nią kilka pomysłów.  Decyzja jest przemyślana i pewna- taki złoty interes, z którego byłabym w stanie wypracować całkiem przyzwoite zyski, ale kosztem rodziny i czasu własnego.
Własny sklep wiąże się z odpowiedzialnością i poświęceniem, a praca na własny rachunek to więcej niż 8h w biurze, bo tu nie zamknę drzwi po 15 i nie pójdę spokojna do domu. To nierealne. Dla Lili opiekunka na pełny etat, a ja będę widywała rodzinę późnymi wieczorami.

Opcja 2

Powrót do pracy na pół etatu.

Tu mam większe pole do popisu. Wracam na pół etatu a drugie pół mogę poświęcić dla Lili, dla domu i dla własnej pasji. Mogę dalej tworzyć i jednocześnie cieszyć się dalszym rozwojem Lili, która na 5h trafiłaby do klubu maluszka. Dodatkowo ta opcja daje mi szansę zmiany pracy na tą, dla której właśnie kończę studia podyplomowe.

Opcja 3

Zostaje w domu.

Ta opcja jest najlepsza dla Lili, bo miałaby mamę cały czas przy sobie, a ja mogłabym dalej tworzyć i ewentualnie założyć sklep internetowy, gdzie wystawiałbym swoje rzeczy. Zysk z takiej działalności nie byłby zbyt wielki, ale dawałby mi szansę bycia z Lilą jeszcze przez jakiś czas.


Więcej opcji nie mam a determinantem do podjęcia decyzji jest nie tylko mój instynkt macierzyński, który skłania mnie do opcji nr.3 ale też instynkt ekonomisty, który podpowiada, że najlepsza byłaby opcja 1.

Stoję rozbita na rozdrożu własnej drogi życiowej nie mając pojęcia w jaką stronę pójść. Mam już prawie 30 lat. Jestem dorosła, mam dzieci,  męża, dom a nie wiem co dalej zrobić ze swoim życiem.  Każda z tych opcji ma plusy i minusy, w każdej  coś tracę kosztem czegoś innego.

Jak wiele matek staje codziennie przed podobno mymi decyzjami? Ile z nas zastanawia się co dalej? Wybór wcale nie jest łatwy, bo  nie chodzi tylko o środki finansowe ale też o komfort psychiczny. Moja mama nie miała takiego dylematu. Po 3 miesiącach po prostu musiała wrócić do pracy. Czy to było lepsze rozwiązanie. Nie wiem, każda z nas musi dokonać wyboru samodzielnie a potem z nim żyć.

Z jednej strony czasy w jakich żyjemy wymuszają na nas dążenie do bycia perfekcjonistkami w każdym aspekcie  z drugiej strony nie istnieje opcja robienia kariery i wychowania. Trzeba dokonać wyboru. Niby są kobiety, które twierdzą, że im się udało, ale przecież nie da się być w dwóch miejscach na raz. Zostajesz w domu i jesteś kurą domową, albo powierzasz komuś dziecko i ruszasz do pracy. Opcja nr 1 to wykluczenie z życia zawodowego na rzecz twojego dziecka. Opcja 2 to powrót na łono zawodu i brak czasu na wychowanie. Nie oszukujmy się, jak spędzasz w pracy 8 h to wpływ na wychowanie twoich dzieci ma też ten,  kto się nimi zajmuje, gdy ty jesteś poza domem. Dobrze, jak to ktoś o podobnych poglądach, ale w przedszkolu/ klubie malucha nie mogę sobie wybrać z jaką „ciocią” zostanie moje dziecko a jakie podejście mi się nie podoba. Bierzesz co dają.

                Dla mnie wybór jest ogromnie trudny, bo nie chodzi przecież tylko o moja decyzję, ale o świadomość jak znacząco wpłynie ona na naszą rodzinę.  Tik tak tik tak, czas pędzi a ja dalej w rozsypce. Co dalej?


1 komentarz:

  1. Takie dylematy na pewno ma każda matka. Ja już znam swój złoty środek i dążę do niego ze wszystkich sił. Kończę studia podyplomowe, poroznosiłam CV i czekam na odpowiedź pracodawców. Może akurat coś. Praca w szkole jako nauczyciel wolne weekendy, to nic że papiery w domu, ale będę większość czasu przy moich dzieciach, wakacje, ferie :)

    OdpowiedzUsuń