Odkąd jestem w domku z Em moją
główną pracą stał się dom i jego utrzymanie. Fakt zdarza mi się jeszcze robić
coś dla firmy, ale są to pojedyncze zlecenia, które przeważnie nie zajmują
więcej niż 2-3 godziny dzienne. Teraz ruszam już na zwolnienie a potem kolejny
rok z bobaskiem więc o powrocie na razie nie myślę tylko skupiam się na tym co
obecnie stało się moją pracą czyli DOM, więc jak każda matka-polka sprzątam,
piorę prasuję, gotuję, zajmuję się małą itp. Itd. …
Mój czas wolny zmniejszył się do
minimum, bo wszystko obraca się wokół dzieci. Ja jako matka powinnam- czy
wręcz- muszę wyrzec się samej siebie, bo tylko wtedy stanę się dobra matką.
Mąż ma prawo odpocząć po pracy- bo zmęczony, bo ludzie
nadokuczali w robocie , bo…. a ja? Obiadek pod nos podstawić i dalej w tany ze
ścierką?
Skończyły się czasy wolności i swobody, ale to nie oznacza,
że muszę przywdziać szatę pokutną na głowę założyć koronę cierniową i zaszyć
się w kuchni, bo to nie z nią brałam ślub.
Niby żyjemy w XXI wieku, niby ludzie są tolerancyjni niby
nic nas już nie zdziwi a jednak.
Gdy ja jako matka chcę wyjść na dyskotekę z dziewczynami bez
męża: „ a po co?”, „ razem idźcie”, „ co
ludzie powiedzą”, „ powinnaś się wstydzić!”. Czego? Tego, że lubię tańczyć,
wypić piwo i zabalować do rana. Tego, że całkiem nie skostniałam?
Ja nie muszę wzorować się na ciotkach dla których dobra zona
to taka która siedzi w domu, przy garach i grzecznie rodzi dzieci, a wieczorami
zamienia się w demona seksu, żeby męża utrzymać przy sobie. Bo skoro sam się
nie chce mnie trzymać to ja na siłę nie będę zatrzymywać.
Denerwują mnie porozumiewawcze spojrzenia znajomych jak
mówię, że mam podwójne nazwisko, że niby taka feministka ze mnie.
Drażni mnie potępianie kobiet wokół, które oceniają samotne
matki i mówią, radzą co robić jak żyć. Nie mogę znieść myśli, że kobieta bez
faceta jest traktowana jakby była gorsza, głupsza, wykluczona ze społeczeństwa.
Te litościwe spojrzenia bab i komentarze , mam ochotę kopnąć je w ….. i
powiedzieć „ A co wam do tego kto i jak żyje?”
Nie znoszę gdy kobieta traktuje mężczyznę jakby był małym dzieckiem: „ Wiesz mój Kazik to nie lubi
zmywać „, albo „ (…)duży chłopiec”, „ ja mam w domu o jedno dziecko więcej”. „
Wiesz on tak ma że zapomina”. Co to w ogóle znaczy, że tak mają? Ja nie mogę
zapomnieć bo „ zła matka” a on po prostu tak ma? A co zapomniał dorosnąć?
Czemu facetom wybacza się przewinienia, nie wymaga się za
dużo i ciągle nadskakuje. Czy mamy synów już ich tak chowają czy to żony/
dziewczyny tak rozpieszczają?
Czy to od kobiety zależy jakiego ma męża? Czemu mówi się, że
jakby dobra żona była to do innej by nie poszedł, a nie cham i prostak cudowną
żonę miał i ją zostawił? Jak kobieta odejdzie od męża i dzieci zła matka jak
mąż- taka sytuacja. Czemu to na kobiety spada jak nie cała, to połowa winy za
rozpad małżeństwa( bo przecież zdrada męża to też w połowie wina kobiety). Jak
kobieta zdradzi- zła jak mężczyzna- trzeba ratować rodzinę- trzeba wybaczyć dla
dobra dzieci. Czemu my same sobie jakie świństwa robimy, że odbijamy,
podkładamy kłody i cudujemy jakby Ci mężczyźni to ostatni cud na ziemi byli?
Jak mąż nie pije i nie bije to nie waż się słowa złego powiedzieć bo ideał masz
w domu.
A jak będziesz narzekać to cię zostawi dla młodszej i masz
babo za swoje, bo jakim prawem od niego wymagałaś? A teraz żyj społecznie
wyeliminowana, bo nie wiadomo czego Ci się zachciewało, żeby chłop w domu
sprzątał, już się tym babom całkiem w dupach poprzewracało.
O co chodzi? Czy my nie możemy wymagać od siebie tyle samo?
Po równo? W końcu jesteśmy partnerami na całe życie a nie służącą i Panem na
czas aż znajdzie sobie młodszą.
Czemu społeczeństwo pozwala mężom a nie żonom? Czemu to im wolno
się upijać balować, wygłupiać a nam jako matkom już nie przystoi? On wieczny
chłopiec i jest ok., ty zarobiona po uszy mogłabyś dać z siebie więcej, ot cała
społeczna sprawiedliwość.
Bo mężczyźni mają rozum jak dzieci - w sensie że tok rozumowania i postrzeganie świata - bardzo prosto i bez żadnych podtekstów widzą. Lubią grać z nami w kotka i myszkę ale gdy jakieś wymagania damy w stopniu dla nas osiągalnym oni potrafią działać i robić tylko trzeba umieć im jasno powiedzieć czego chcemy... bo domyślni to oni nie są :)
OdpowiedzUsuń