Sztuczne afery
Znam i już nie
czytuję kilka takich blogów, gdzie mama wyszukuje kontrowersyjne tematy nie po
to, by się wypowiedzieć, ale żeby nabić statystyki. Każdy hejt jest publikowany
na FB, żeby ponownie zajrzeć na stronę gdzie nikt nie czyta treści a same
komentarze a negatywne opinie wiążą się z linczem i obelgami.
Fikcyjne
konkursy
Niestety ale
sama stałam się ofiarą takiego konkursu. Konkurs na blogu, polegał na losowaniu
książki Tulleta. Ucieszyłam się strasznie, bo brakowało ( i nadal brakuje) nam
pozycji „ Gdzie jest tytuł” do pełnej kolekcji. Nie mogłam uwierzyć, gdy
okazało się, że to moje nazwisko zostało wylosowane. Przez całe trzy tygodnie
cieszyłam się jak dziecko czekając na przesyłkę. Po kolejnym tygodniu
bezowocnego oczekiwania zapytałam, czy nagroda została wysłana (pomyślałam, że
zaginęła na poczcie)- brak odpowiedzi. Po kolejnych dwóch tygodniach napisałam,
że proszę tylko o informację, czy to był lipny konkurs, bo ta książeczka to
pozycja, którą chcę mieć, więc po prostu sobie kupię. Pani zapewniła, że
konkurs to nie ściema i nagrodę wyśle jak wróci
za kilka dni z wakacji i….. cisza. Dodam, że Konkurs był w czerwcu a
ostatnią wiadomość Pani wysłała 22 lipca.
Nieładnie. Nie
rozumiem po co takie konkursy, skoro nie ma się zamiaru podejść do nich
profesjonalnie to lepiej sobie podarować. Chodzi tylko o statystyki? Pani już też nie czytam bo nie lubię
niesłowności. JA gdy ktoś coś ode mnie wygra przesyłam praktycznie na drugi,
trzeci dzień od otrzymania adresu- przecież, ktoś też czeka na tą przesyłkę.
Konkursy
wśród przyjaciół
Ogromnie
denerwują mnie konkursy organizowane tylko w celu pozyskania ciekawych nagród,
by potem obdarować nimi znajomych i koleżanki. Nie chodzi mi o sytuację, gdy
wygrywa świetne zdjęcie a okazuje się, że to znajoma, ale o takie, gdzie
zdjęcie słabe a zgarnia główną nagrodę. Wiem, wiem wybór zdjęć to kwestia
gustów, ale gdy w każdym konkursie nazwiska te same to naprawdę odechciewa się
zabawy.
Idealna
rodzina
Idealne mamy
prowadzą idealne blogi , na których ich idealne dzieci mówią i chodzą w wieku 9
miesięcy, mają cudownych mężów, którzy kupują im kwiaty zabierają na kolację i
noszą na rękach przez każdy możliwy próg. Mamy wstają skoro świt, bo tak lubią,
szykują śniadanko dla pociech przy okazji sprzątając i prasując. Raz w tygodniu
myją okna w swoim cudownym ogromnym domu , szykują 3 daniowe obiady i w między
czasie prowadzą własny biznes. Ich dzieci są grzeczne, nie rozrabiają, jedzą
sztućcami, same się myją i wcale nie brudzą. Idealne mamy nie narzekają, czują
się spełnione w domu, ale zarabiają na tyle dobrze, że są w stanie same się
utrzymać
Czytam i czytam a potem
zwyczajnie wymiękam, bo idealne mamy raczej nie istnieją.
Wszechwiedza
Kolejny temat,
który totalnie odstrasza mnie od bloga. Mama ma pół roczne dziecko, ale wie jak
zachować się przy buncie dwulatka i kiedy zacznie sadzać na nocnik. Wie, że jej
dziecko nie będzie miało drzemki w przedszkolu i na jakie studnia się wybiera.
Zna odpowiedź na każde pytanie jeszcze zanim ono padnie. Nikt nie wie tyle co
ona, no chyba, że Wszechmocny, ale przecież to ona jest matką więc może wie
lepiej?
Zadufanie
Nic mnie tak
nie odstrasza jak zadufanie. Czytywałam popularne blogi jednak zdecydowanie
wolę te mniejsze, bo ta pewność siebie blogera jest nie do zniesienia. On ma
rację na temat w którym się wypowiada a krytyka jest niedopuszczalna. Jego
przecież kochają miliony. Bożyszcze tłumów wścieka się na innych, bo mają inne
podejście do życia, bo ktoś go o coś poprosi- jego naszego guru blogowania? On
nie zniża się do poziomu zwykłych blogujących mam. Jego sponsorzy kochają,
tylko z nim chcą współpracować i tylko jego opinia liczy się w blogswerze.
Takim blogom stanowczo mówię Nie.
Sponsorowane
posty
Ogólnie posty
sponsorowane nie są takie straszne i sama czasami ulegam opinii mamy, która
pisze recenzję i kupuję gadżet czy książkę. Niestety często opis produkt
troszkę mija się z prawdą, albo co gorsza mama zataja widoczne wady. Zamawiasz
tak zachwalany produkt i co? Wielki klops. Wchodzisz na bloga czytasz i
zastanawiasz się, czy to ten sam producent. Niby tak, niby ten sam produkt,
niby opis się zgadza, ale w twoim odczuciu post był mocno przesadzony. Nie
lubię takich sytuacji, gdy ktoś zachwala szmelc, albo ukrywa wady, bo skoro już
się godzimy na współprace to robimy to nie dla gadżetów ale dla czytelników
właśnie i to ich komfort powinien być na 1 miejscu.
Kółko wsparcia
Nie wiem co
jest gorsze, sztuczne afery czy kółko wsparcia? Wchodzisz na bloga a tam mama
pisze bzdury takie, że nie możesz uwierzyć, że publicznie się tym chwali
zamiast schować w kątek a pod postem kilka- kilkanaście postów od
najukochańszych psiapsiółek, że słusznie, że się należy, że dobrze robi. Krytyka
jest zaszczekiwana a kółko utwierdza mamę w słuszności czasem absurdalnie
głupich wyborów.
Blogowanie tylko dla
gadżetów
Och, kocham
blogi, które po 10 wejściach na ich blog proponują mi współpracę. Nawet nie
chodzi o to, że ja mam więcej wejść niż one, albo, że ciężko jest testować np.
ramki na zdjęcia ale o fakt, że gdyby chociaż weszły na mojego bloga
wiedziałaby, że rękodziełem zajmuję się hobbistycznie a blog jest całkowicie
poświęcony moim Em i Lil. Niestety większość z nowo powstałych blogów nawet nie
zagląda, kogo miałoby sponsorować a wyszukuje po konkursach i stąd ta
rozbieżność. Ja sama nie uważam się za osobę na tyle długo blogującą, by
szarpać się na posty sponsorowane, co więcej taki post to jednak
odpowiedzialność w końcu polecamy coś swoim czytelnikom, ale natura taka, że
chcemy wszystko za darmo a rozumowanie- blog= kasa powoduje, że mamy wysyp
blogów z wpisami raz na pół roku, szukających sponsorów.
Cenzura
Na końcu, bo
temat najbardziej kontrowersyjny i wywołujący skrajne emocje. Z jednej strony
rozumiem mamy blogujące, że nie życzą sobie hejtów na własnej stronie i
denerwują się, gdy zazdrośnicy niekulturalnie odnoszą się do nich i ich
bliskich, ale z drugiej strony w końcu po to jest blog publiczny, by każdy mógł
się wypowiedzieć na dany temat. Nie trzeba się obrażać za różne opinie ani tym
bardziej kasować posty, czy komentarze, bo opinia uznała, że mamy błędne
zdanie. Zdarzyło mi się raz, że czytając blog natknęłam się na post o aborcji.
Mama pisała otwarcie, że jedno z dzieci usunęła bo wtedy jeszcze go nie chciała
i to jej ciało więc może z nim robić co zechce. Oczywiście zadziałało kółko
wsparcia, które uznało, że zrobiła bardzo dobrze bo skoro nie chciała jeszcze
dziecka to po co jej ono. Skomentowałam post pisząc, że dla mnie dziecko czy ma
2 miesiące, 2 dni czy 20 lat to człowiek i moim zdaniem, skoro dziecko jest
odrębną istotą to już nie jest ciało kobiety a jego własne więc nie powinno się
argumentować, że to moje ciało, bo ciało i owszem, ale w środku już jest
oddzielne życie. Komentarz został usunięty po jakichś 20 minutach od
publikacji, bo mama wcale nie chciała usłyszeć , że zrobiła źle czy samolubnie,
ale właśnie, że to była dobra decyzja. Jak dla mnie to kompletnie bez sensu, bo
skoro zdecydowała się poruszyć tak trudny temat jakim jest aborcja to powinna
mieć świadomość, że nie każdy uznaje ją za prosty zabieg- prawie jak tabletki
antykoncepcyjne.
Dyskusja nie
polega przecież na tym, ze za każdym razem mamy przyklaskiwać mamom blogującym
jakie to one są cudowne, ale właśnie na wymianie poglądów a cenzura ogranicza
możliwości wypowiedzi. Skoro mamom zależy tylko na pozytywnych opiniach niech
zamknął blogi tylko na te osoby, które komentują pozytywnie. Ja uważam, że
pozytywna krytyka jest prawidłowa a nie usuwanie komentarzy negatywnych a
odpowiedź na nie świadczy o kulturze osobistej piszącego.
A Wy
czego nie lubicie w blogach? A co denerwuje Was w moim?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz