piątek, 17 stycznia 2014

O sentymentalnej matce i jej rozterkach


Wzięłam udział w zabawie pomieszane-z-poplątanym na temat wspomnień z dzieciństwa, ale nie sądziłam, że temat dzieciństwa tak bardzo rozbudzi moją sentymentalna naturę. 

Ja od zawsze byłam prorodzinna i cholernie sentymentalna. Kocham fotografię a szczególnie stare zdjęcia mojej rodziny. Mam w domku ściankę wspomnień z naszego życia, ściankę sentymentalną ze zdjęciami moich rodziców i dziadków, zegar z najważniejszymi chwilami naszego życia, mnóstwo ramek i pojedynczych zdjęć na ścianie. Kocham wspomnienia i chce, by mój dom był wypełniony też śladami moich „przodków”.  Nawet szkatułkę na biżuterię ozdobiła  starymi zdjęciami z życia moich bliskich.




Wspominając smaki dzieciństwa pomyślałam o mojej wspaniałej babci, dzięki której jestem tak sentymentalna i uczuciowa. Codzienny paciorek. Obowiązkowo bajka z "radyjka", co niedzielna Masza na którą byłam strojona odświętnie i nauka, że Niedziela jest wyjątkowym dniem. Po Kościele lody i odpoczynek. Czasami nad rzeką, gdzie łapaliśmy raki czasami u cioci na kawie, ale zawsze czułam, ze Niedziela to wyjątkowy dzień. Babcia i mama  przekazywały mi wartości, które same wyniosły z domu i choć wiele z nich zostało zweryfikowane i zmienione przez rozpędzony świat, to te podstawowe zostały w mojej głowie. Niedziela to wyjątkowy dzień w którym mam czas na modlitwę, wyciszenie i spędzenie czasu z rodziną. U mnie już tradycją jest obiad u mamy, ale urządzamy też wspólne spacery czy posiadywanki przy kawie i ciastku, gdzie możemy opowiedzieć sobie o tym jak minął nam tydzień.

                Przypominałam sobie jak kiedyś życie było prostsze i łatwiejsze. Nie musiałam mieć markowych ciuchów i zabawek by być lubianą.Włócząc się po okolicy czułam się bezpiecznie. Gdy tylko zaczynałam się nudzić wybiegałam na podwórko. Bez planu umawiania bez zastanowienia i zawsze spotykałam kogoś z kim mogłam się bawić.

Dzieci szanowały rodziców i liczyły się z ich zdaniem i mimo, że wyrastałam w czasach gdzie dzieci i ryby… dziś mam swoje zdanie i umiem je wyegzekwować.

 Wspominając zastanawiam się jak to będzie z moimi dziećmi. Jak wychowam je w tradycyjnym poczuciu wartości to przecież będą zacofane i niedzisiejsze. Co jeżeli nauczę je szanować rodzinę a rodzina nie będzie modna? Co jak przekażę im, że czasem lepsza jest pokora niż udawanie, że wie się wszystko a one zostaną zakrzyczane przez wszystkowiedzących? Co jak nauczę je, że liczy się człowiek a w szkole powiedzą im, że ważne są tylko ciuchy i opakowanie? Jak nauczę je wrażliwości a one trafią na wyścig szczurów, gdzie każdy ma skorupkę zamiast serca i poniżanie jest na początku dzienny?Co wtedy stanie się z takimi małymi wrażliwcami?

Martwię się bo ja właśnie jestem takim wrażliwcem zagubionym w nowoczesnym świecie i wiem jak trudne bywa odnalezienie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz